Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
461
BLOG

LOJALNOŚĆ WOBEC OJCZYZNY PRZESTANIE BYĆ OBCIACHEM

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 9

Nie wiem, czy władza absolutna absolutnie deprawuje, ale z pewnością rodzi krańcową arogancję i bezmiar lenistwa rządzących. Szalona brutalizacja języka dokonana przez PO i stronniczość wtórujących jej mediów uczyniły ze sceny politycznej miejsce mało atrakcyjne – z prof. Ryszardem Legutko, filozofem, europosłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Rafał Kotomski

 

Najpierw polski rząd w sprawie smoleńskiej tragedii zachowuje się właściwie niezgodnie z polską racją stanu. Później w czasie katastrofalnej powodzi premier Tusk i marszałek Komorowski jeżdżą do powodzian z „dobrym słowem” zamiast wyjaśnić, dlaczego Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zlekceważyło ostrzeżenia ekspertów o wielkiej wodzie. Dlaczego mamy w Polsce to, co najkrócej określić można „państwem na niby”?

Długo można by mówić o genezie słabości Polski po 1989 r. Z pewnością sięgają one zarania III Rzeczypospolitej. Nie przeprowadzono wtedy żadnej publicznej dyskusji nad kształtem nowego państwa i jego fundamentalnymi zadaniami. Zamiast tego otrzymaliśmy kolejny układ z nadania oraz stado jego gorliwych obrońców. Przez 15 lat wszystko sprowadzało się do postulatu akcesji Polski do UE. To był jedyny państwowy projekt. Po jego zrealizowaniu i klęsce w 2007 r. próby określenia nowych wyzwań nastał czas postpolityki, rzekomego błogostanu po okresie ciężkiej transformacji i zażegnaniu widma „kaczyzmu”. Ten błogostan opierał się z jednej strony na przekonaniu, że Polska nie musi się już starać o nic ważnego, bo to wszystko już ma. Z drugiej cementował go powszechny rozkład funkcji kontrolnej zdecydowanej większości masowych mediów. Nie wiem, czy władza absolutna absolutnie deprawuje, ale z pewnością rodzi krańcową arogancję i bezmiar lenistwa rządzących.

W znakomitym „Eseju o duszy polskiej” napisał pan o „Rzeczpospolitej kibiców” – czy możliwe jest dzisiaj budowanie „Rzeczpospolitej obywateli”?

Wbrew najczęstszej interpretacji mojego eseju nie jestem w tej sprawie pesymistą. Budowanie republiki jest możliwe w każdym czasie i starczą do tego środki własne. Wystarczy tylko wiedzieć, co jest dla nas jako wspólnoty ważne, i chcieć to zrealizować.

Dużo mówimy ostatnio o potrzebie budowania wspólnoty, o byciu razem. Może to tylko słowa? Wokół jakich wartości w Polsce, tu i teraz, powinniśmy budować polską wspólnotę?

To nie tylko słowa. Taka wspólnota po 10 kwietnia objawiła się wyraźnie. Miałem zaszczyt pełnić wartę honorową w Pałacu Prezydenckim i tę wspólnotę widziałem. Dowodem na jej istnienie jest też histeryczna reakcja salonu niepewnego swego dalszego losu. Ale póki co, jest to wspólnota emocji. To świetne podłoże dla odbudowywania wspólnoty państwowej, ale samo podłoże do tego nie wystarczy. Konieczna jest świadomość potrzeby ciągłości i konsekwencji działań instytucji państwowych. Działań opartych na ponadpartyjnym kodeksie strategicznych celów. Te cele mają nas jednoczyć i mają być dla nas jasne.

Jeden z salonowych publicystów w dniach żałoby po 10 kwietnia z nieukrywaną odrazą widział „budzenie demona polskiego patriotyzmu”. Czy w ostatnich tygodniach Polacy lepiej rozumieją, co znaczy być patriotą?

Mam nadzieję, że tak. I mam też nadzieję, że potrzeba bycia dumnym z przynależności państwowej nie ograniczy się znów do stadionów piłkarskich. Przyczyni się do tego na pewno prawda o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego. Wierzę, że manifestowana lojalność względem ojczyzny przestanie być obciachem.

Jak pan ocenia takie wypowiedzi jak Andrzeja Wajdy o „wojnie domowej” czy Marcina Króla o „tłumie na Krakowskim Przedmieściu, w którym zdarzały się bójki i grabieże” (to mowa o ludziach czekających po kilkanaście godzin, by pożegnać prezydenta Kaczyńskiego)?

Te wypowiedzi są skandaliczne, to oczywiste. Ale nie reaguję na nie tak, jak dotychczas reagowałem na podobne bzdury. Tym razem nie odczuwam gniewu i wstrętu, lecz raczej politowanie nad zagubionymi, przerażonymi ludźmi, bojącymi się stracić dotychczasowy komfort, obawiającymi się, że ktoś ich pozbawi tej towarzyskiej cieplarni, w której każde ich wypowiedzi traktowane były jak głos wyroczni.

Każdy naród potrzebuje elit, ale ci, którzy uważają się dzisiaj za polską elitę, okazują na każdym niemal kroku pogardę i niechęć dla narodu. To słychać choćby w takich wypowiedziach, jak zacytowana przed chwilą autorstwa prof. Króla. Czy powinniśmy sobie radzić bez elit? Czy może dążyć, by były autentyczne, a nie samozwańcze?

Są dwa czynniki fundujące elitarność. Jednym są indywidualne, wyróżniające właściwości człowieka, drugim jego komunikacja z ogółem. Żyjemy w czasach, w których ten drugi czynnik przeważa, a często okazuje się nawet wystarczający.

Jeśli nie jesteśmy usatysfakcjonowani z jakości elit desygnowanych przez media elektroniczne, to po pierwsze – powinniśmy to wyraźniej wyartykułować, a po drugie – i ważniejsze – powinniśmy sami udać się na poszukiwania ich następców.

Dostrzega pan fałsz pojednania z Rosją?

Taki fałsz czy – jak nazwał to redaktor Paweł Lisicki – kicz pojednania to raczej istota tego typu sytuacji. Między państwami nie ma miejsca na emocje. Państwa to nie koleżanki z pracy, lecz systemy niezależnych instytucji mających za zadanie dbać jak najlepiej o swoje interesy. To twardy realizm, a nie wzruszanie się na widok rzekomo empatycznego Putina. Poza tym przyjrzyjmy się historii – czy kiedykolwiek państwa zmieniły swoje relacje pod wpływem emocji? Czy kiedykolwiek miało miejsce międzypaństwowe rzucanie się w objęcia kosztem realizacji narodowych interesów?

Jak odebrał pan list rosyjskich dysydentów do polskiego rządu ws. śledztwa smoleńskiego?

To głos ludzi, którzy od lat obserwują standardy postępowania władz rosyjskich i nie mają złudzeń co do cywilizacyjnych różnic dzielących w tym zakresie Rosję i Europę. Ten list w normalnej sytuacji powinien spotkać się z żywym zainteresowaniem w Polsce. Tymczasem jego autorzy zostali zbyci milczeniem głównych mediów. Wyłamali się z pewnego wzorca i – razem z milionami Polaków żądających rzetelności w postępowaniu prokuratury – nie ma dla nich miejsca w szczęśliwej krainie pojednania.

Sądzi pan profesor, że wobec wyraźnej politycznej ofensywy Rosji zagraża nam utrata niepodległości? Czy powinniśmy się tego w ogóle obawiać?

Jeśli niepodległość rozumieć jako niezależność w podejmowaniu decyzji i równorzędny status w negocjacjach międzynarodowych, to można powiedzieć, że takie zagrożenie od kilku lat jest realne.

A nieobecność przedstawicieli UE na pogrzebie prezydenta Kaczyńskiego – czy nie była w istocie symbolicznym odwróceniem się plecami do Polski? Zgadza się pan z opinią prezydenta Klausa, że europejska jedność to fikcja?

Nie chcę snuć rozważań o prawdziwych powodach nieobecności tych ludzi. Można się tłumaczyć pyłem wulkanicznym, ale jest oczywiste, że dla naprawdę chcącego obecność w Krakowie nie była niemożliwa. O fikcji europejskiej jedności jestem przekonany od dawna, ale nie postrzegam tego jako jakiejś tragedii. Unia Europejska to ciekawy, wielopodmiotowy układ, w którym jest wiele do wygrania. Trzeba tylko umieć grać. Niestety przepis Platformy Obywatelskiej na obecność Polski w UE, polegający na dryfowaniu głównym nurtem, to przepis na przegraną.

W ostatnim czasie jest pan stosunkowo mało aktywny na scenie politycznej. Dlaczego? Może praca w Parlamencie Europejskim to rodzaj politycznej emerytury?

Szalona brutalizacja języka dokonana przez PO i stronniczość wtórujących jej mediów uczyniły ze sceny politycznej miejsce mało atrakcyjne. To rzeczywistość, w której czuję się źle. Sama zaś codzienna praca w Parlamencie Europejskim nie jest emeryturą. Obok typowych zajęć deputowanego dochodzą w moim przypadku jeszcze ważne, choć mało spektakularne obowiązki szefa delegacji polskiej we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

 

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka