Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
1505
BLOG

LITWA–ŁOTWA–ESTONIA MIĘDZY ROSJĄ A EURO

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 31

Dziewiętnaście lat po wyzwoleniu się spod okupacji sowieckiej i sześć lat po wejściu do NATO i Unii Europejskiej kraje bałtyckie znalazły się na zakręcie historii. Pogarsza się gwałtownie sytuacja międzynarodowa, zarówno globalna, jak i regionalna. Kryzys ekonomiczny uderzył niezwykle boleśnie, a Rosja – skutecznie „zbierająca ziemie ruskie” w WNP – mówi już otwarcie, że następne w kolejce będą jej byłe dominia nadbałtyckie

Rosyjscy politycy twierdzą wprost, że ekonomiczne podporządkowanie krajów bałtyckich to w najbliższych latach jeden z priorytetów polityki zagranicznej Moskwy.

Rosjanie skutecznie blokują też realne zwiększenie bezpieczeństwa Bałtów w ramach UE (bezpieczeństwo ekonomiczne, energetyczne) i NATO (bezpieczeństwo militarne). Prowadzący uległą politykę wobec Moskwy Sojusz stać tylko na puste gesty mające uspokoić jego wschodnią rubież, takie jak szczyt NATO na szczeblu ministrów spraw zagranicznych (Tallin, marzec br.) czy sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO (Ryga, maj br.).

Wszystkie trzy kraje bałtyckie zaczynają wychodzić z kryzysu, za to coraz większe są zagrożenia polityczne. Najlepiej radzi sobie Estonia ze swą skuteczną polityką ekonomiczną i stabilizacją wewnętrzną, ale wejście do strefy euro wcale nie musi oznaczać gwarancji bezpieczeństwa. Litwa rujnuje sojusz z Polską, a jej polityka zagraniczna stała się prorosyjska. Łotwa ma najgorszą sytuację ekonomiczną, a aktywność silnej mniejszości rosyjskiej i machinacje oligarchów osłabiają skuteczność prawicowego rządu.

Euroziemia obiecana

Dzięki polityce oszczędnościowej i najniższemu zadłużeniu publicznemu w Unii Estonia jest dziś przedstawiana w Europie jako wzór finansowej odpowiedzialności. W maju jako pierwsze państwo z obszaru b. ZSRS została przyjęta do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), a Komisja Europejska wnioskuje o jej przyjęcie do strefy euro w 2011 r.

Pomimo załamania gospodarczego (w 2009 r. spadek PKB aż o 14,1 proc.) i obecnego kryzysu euro przyjęcie waluty europejskiej pozostaje strategicznym celem centroprawicowego rządu Andrusa Ansipa (najdłużej – od pięciu lat – urzędującego premiera Estonii). Euro ma mocniej zakotwiczyć Estonię na Zachodzie, nie tylko ekonomicznie, ale i politycznie.

Estończycy poradzili sobie z głównym wyzwaniem, jakim było utrzymanie deficytu budżetowego poniżej poziomu 3 proc. PKB (pozostałe kryteria z Maastricht wypełniono wcześniej). Z powodu recesji rząd musiał dwukrotnie nowelizować ustawę budżetową, m.in. podnosząc stawki VAT i akcyzy oraz tnąc wydatki na administrację. PKB Estonii w tym roku nieznacznie wzrośnie, ale wzrost w 2011 r. (prognoza 3,8 proc.) może być najwyższy w UE. Bolesną ceną reform jest rosnące bezrobocie (marzec 2010 – 19,8 proc.), co jednak nie odbija się na nastrojach społecznych.

Mimo że Estonia jest jednym z zaledwie dwóch krajów w UE (drugim jest Szwecja), które rzeczywiście spełniają kryteria wspólnej waluty, to jej dopuszczenie do strefy euro będzie oparte przede wszystkim na kalkulacjach politycznych, a nie ekonomicznych. Ostateczną decyzję podejmą na początku lipca ministrowie gospodarek i finansów państw UE – i nie jest ona wcale przesądzona.

Wiadomo, że głównym przeciwnikiem pozostaje Francja (sama na bakier z kryteriami z Maastricht). Weto dla wpuszczenia Estonii do eurolandu byłoby po myśli Rosji. Wprowadzenie euro poważnie utrudniłoby podbój gospodarczy Estonii i zwiększyłoby szanse centroprawicy na wygraną w najbliższych wyborach parlamentarnych (marzec 2011). Alternatywą jest prorosyjska – jak sama nazwa (Partia Centrum) wskazuje – lewica. Jej zwycięstwo, po ubiegłorocznych sukcesach w wyborach lokalnych i europejskich, oznaczać będzie zwrot w polityce zagranicznej, obecnie zdecydowanie prozachodniej.

Polakożercy i rusofile górą

Tbilisi czy Kiszyniów nie mogą już liczyć na Litwę, która „schroederyzuje” politykę zagraniczną. Prezydent Dalia Grybauskaite zdążyła już skrytykować „służalczość” służb specjalnych wobec USA (sprawa tzw. więzień CIA), przyjąć Łukaszenkę w Wilnie, nie zaprosić Saakaszwilego na święto niepodległości 11 marca, nie znaleźć czasu na spotkanie państw naszego regionu z Obamą w Pradze.

Wszystko pod hasłami „urealnienia” polityki zagranicznej i porzucenia „utopijnej ambicji regionalnego przywództwa”. Rządzący konserwatyści całkowicie oddali dyplomację Grybauskaite (choćby godząc się na dymisję niewystarczająco prorosyjskiego szefa MSZ Vygaudasa Ušackasa), zapominając o programie, z którym wygrywali wybory.

Grybauskaite i konserwatyści uderzyli też w służbę specjalną, skuteczną w zwalczaniu rosyjskich wpływów. Pod hasłem odpolitycznienia Departamentu Bezpieczeństwa Państwa (VSD) przeprowadzono w nim masowe czystki. Nowym szefem cywilnego VSD zrobiono dotychczasowego szefa wywiadu wojskowego.

Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów niszczenia dorobku Valdasa Adamkusa jest psucie stosunków z Polską (swój wkład w to ma zresztą rząd Tuska). Polityka antypolska jednoczy niemal wszystkie siły polityczne Litwy, od ośrodka prezydenckiego, przez postkomunistów i moskiewską agenturę wpływu (Prunskiene, Uspaskich, Paksas), po konserwatystów-nacjonalistów.

Wilno stawia na współpracę z Niemcami i Francją, a bezpieczeństwa energetycznego chce szukać we wspólnych projektach ze Skandynawami, a nie z Polską. Mamy wysyp medialnych przecieków i spekulacji o włączeniu Rosjan do polsko-litewskiej współpracy energetycznej.

W kwietniu Seimas odrzucił projekt ustawy o pisowni nazwisk, przewidujący możliwość zapisu imienia i nazwiska w paszporcie w języku polskim. Antypolskich działań nie da się zrzucić na niepokornych posłów nacjonalistów w rodzaju polakożercy Gintarasa Songaili. Sam szef MSZ Audronius Ažubalis wzywa do odłożenia sprawy pisowni nazwisk nawet na kilka lat.

Trudno o dobrą współpracę Wilna z Warszawą, skoro szef litewskiej dyplomacji chce powołania mieszanej komisji historyków, która oceniłaby „okupację Wileńszczyzny w okresie międzywojennym”.

Kryzys, Rosjanie, oligarchowie

Łotwa jest najbardziej poszkodowanym przez kryzys krajem. Odnotowano tam najgłębszą wśród
27 członków UE recesję – w 2009 r. PKB spadł aż o 18 proc. (wcześniej Łotwa miała najwyższy wzrost w Unii). Jak zauważył „Financial Times”, pośrednio winowajcą jest… euro. Uznając za priorytet przyjęcie europejskiej waluty, ograniczano deficyt budżetowy za wszelką cenę, mowy nie było o pożyczaniu pieniędzy.

Kiedy zaś gospodarka sięgnęła dna (w grudniu 2009 r. bezrobocie wyniosło 23 proc.), Łotysze mieli ogromny kłopot z pozyskaniem kredytów. Żeby uzyskać jakąkolwiek pomoc finansową, musieli spełnić warunki drakońskiego planu oszczędnościowego. Emerytury zmniejszono o 10 proc., pensje dla budżetówki o 20 proc., zasiłki dla pracujących rodziców o połowę. Obniżono sumę wolną od podatku dochodowego o 1/3. W ramach oszczędności m.in. wycofano żołnierzy z Afganistanu i zlikwidowano komisję liczącą straty z powodu sowieckiej okupacji. Dzięki restrykcyjnej polityce fiskalnej i kredytowi stabilizacyjnemu rząd uniknął załamania finansów państwa i dewaluacji łata (utrzymano deficyt budżetowy poniżej wyznaczonej granicy 10 proc. PKB). W tym roku dane ekonomiczne mogą świadczyć, że najgorsze Łotwa ma za sobą. W I kwartale br. po raz pierwszy od początku kryzysu wzrósł PKB. Międzynarodowe agencje ratingowe podniosły ocenę Łotwy z „negatywnego” na „stabilny”.

Wysiłki rządu Valdisa Dombrovskisa (zyskuje coraz większą popularność) są tym bardziej godne docenienia, że jest to rząd mniejszościowy. Na dodatek działający w atmosferze coraz większej brutalizacji życia politycznego. Postępowania korupcyjne wobec czołowych polityków i bandyckie porachunki to już norma, zwłaszcza na szczeblu lokalnym.

Skalę zepsucia elit politycznych pokazuje głosowanie nad obsadą stanowiska prokuratora generalnego. Na kolejną kadencję chciał nim być Janis Maizitis, bardzo popularny społecznie z racji nieustępliwej walki z korupcją. Wszystkie partie zapowiedziały poparcie tej kandydatury, ale gdy doszło do tajnego głosowania, Maizitis przepadł.

W październikowych wyborach parlamentarnych może się rozstrzygnąć kierunek, w jakim podąży Łotwa. Głównym rywalem centroprawicy będzie Saskaņas centrs z ostatnim szefem Komsomołu Janisem Urbanovicsem na czele. Prorosyjska lewica zdobyła już władzę w stolicy – Rydze, a w wielu kwestiach ma zbliżone cele z oligarchami (walka z obecnym reformatorskim rządem), jak i poglądy. Chociaż niejednokrotnie prorosyjskość i dystans do Zachodu wynika bardziej z biznesowych interesów i niechęci do oczyszczenia państwa z korupcji.

Antoni Rybczyński

 

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka