Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
1752
BLOG

JACEK KWIECIŃSKI PISZE

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 4

Stale pojawiają się nowe, skrywane rewelacje nt. Smoleńska. Są tej miary, że w normalnym kraju normalni dziennikarze stanęliby na głowie, by je do końca zbadać. Nie w obecnej RP. Ale my nie odpuścimy Smoleńska. Nie można. Zamieściliśmy wiele wstrząsających relacji krewnych ofiar. Ostatnio zabrał głos (w „Rzeczpospolitej”) także Jacek Świat, mąż śp. Aleksandry Natalli-Świat. Opisał w sposób skondensowany nikczemne zachowanie obecnych władz. Rząd zrobił z polskiego państwa pętaka. W tym sensie twierdzenia o zdradzie naszej godności, honoru są całkowicie zasadne. Wypowiedzi, aż po dziś, także Tuska, przekraczają wszelkie granice cynizmu i podłości. „Byłem już nazywany bydłem i mężem dewiantki psychicznej. Potem dowiedziałem się, że wspominając tragicznie zmarłą żonę, uprawiam nekrofilię. I że łzy moich przyjaciół są tyle warte, co opłakiwanie Bieruta. A cała nasza żałoba to cyrk” – pisze autor. O naszej postsowieckiej tzw. elicie, której odmawiam prawa do określania się cywilizowaną. Wyszkoliła też odpowiednio część młodzieży. Nikt z obecnych władz nie poczuwa się do niczego. Coraz śmielej żartują z tragedii. Mamy rząd prawdziwej hańby narodowej. Sięgnęliśmy dna. Ale Tusk, Sikorski i tylu innych, piętna ludzi, którzy haniebnie poniżyli Polskę, nigdy nie zmyją. Pozostanie im do końca życia. Na razie okładam ich infamią. Prywatną, osobistą. A cała prawda znajdzie się kiedyś w pełnym świetle reflektorów. Przyzwoitości i polskiego sumienia. Ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami. Natomiast każda kolejna elita nie może być bardziej plugawa od wyzutych z elementarnej godności narodowej, uczciwości, dzisiejszych neptków, kołtunów, oszołomów, którzy się nią mianowali. Tak plugawego samozadowolenia nie sposób przewyższyć.

Odcinki

 

Coraz ważniejsze

Jestem pewien, że mimo całej nienawiści do śp. Lecha Kaczyńskiego obecny reżim RP zachowałby się jednak nieco inaczej, gdyby tupolew rozbił się np. w Danii. Nawet on. W obliczu stale nowych informacji, a także zapowiedzi, że raport sowieckiego MAK będzie u nas potraktowany niczym Biblia, właściwie nie wypadałoby dziś pisać, także tu, o czymkolwiek innym. Toteż opuszczam szereg tematów. Na rzecz notatek na ogół dłuższych. Często zbytnio nie odbiegających od tematu tragedii sprzed 6 miesięcy. I kompromitacji władz dzisiejszej Polski.

Potrzebne, właściwe

Wszystko, co powiedział czy napisał o sprawach międzynarodowych Jarosław Kaczyński, było trafne, słuszne, prawdziwe, właściwe (patrz też notatka następna). Trzeba wreszcie zacząć mówić wprost. Nie dla zysku czy straty PiS-u, ale ze względu na rację stanu Polski. Oburzenie naruszeniem wrażliwości rosyjskiej, małą dyplomatycznością, bredzenie o nawoływaniu do insurekcji, rewolucji, „rycerzach Maryi” przygotowujących się do heroicznego boju (P. Skwieciński) mam w pięcie. W takich np. krajach bałtyckich opracowania dotyczące stopnia penetracji kraju przez służby rosyjskie są upubliczniane. U nas to temat tabu. Podobnie jak wspominanie o agentach wpływu (również np. niemieckich) oraz tabunie „przyjaciół Rosji”. Wyobrażam sobie, że gdyby Sikorski na kolanach podążył do Moskwy, spotkałoby się to może z jednorazowym, lekko kpiącym felietonikiem. Ale przeważałyby komentarze, że to zachowanie dość nietypowe, może nawet kontrowersyjne, ale trzeba pamiętać, jak ważne są dla nas stosunki z Rosją. Po czym wrócono by do tematów ważniejszych: diagnozowania psychiki J. Kaczyńskiego. A także do wielkokolumnowych tekstów o Palikocie, zaopatrzonych w zdjęcia tego bohatera z lat dziecięcych. Tudzież do prezentacji pracowitości „sympatycznego premiera”, któremu może nie wszystko się udaje, ale i tak „podbija świat”. Itd. PS. I proszę. Zaraz po słowach Jarosława Kaczyńskiego MSZ przebudziło się nagle i dołączyło do skargi rodzin w sprawie Katynia. Zobaczymy, na ile będzie konsekwentne. Ostatecznie wizytuje nas Miedwiediew. Ale mówienie „otwartym tekstem” dobrze służy Polsce.

Niszczenie ludzi

Trwa brutalna nagonka na Annę Fotygę. Miała, jako minister, wady, dostrzegane i po „naszej stronie”, bo każdy je ma. Ale miałem pewność, że naprawdę troszczy się o interes Polski. Przeczytałem m.in. długi wywiad, jakiego udzieliła gazecie „Polska” (której zresztą nie cenię). Był znakomity. Zgadzam się ze wszystkim, co powiedziała. Najdrastyczniejsze tematy poruszała warunkowo, w świetny sposób. Np. o „stanie bliskim zdradzie” (ocieraniu się o nią) mówiła w formie, jakiej używam w Contrze. Pan Igor Janke stwierdza, że to było „dojście do ściany”, eliminujące PiS z poważnej debaty na temat państwa. Jaką „debatę” ma na myśli? Rządzący do jakiejkolwiek nie dopuszczają. Janke twierdzi też, że mówiąc o kwestiach zaniedbanych, pomijanych, A. Fotyga szkodzi polskiemu życiu publicznemu. Nieprawda. Owemu życiu szkodzi niejaki R. Sikorski. A takie uwagi b. pani minister jak: „Na zewnątrz dążenie do zneutralizowania Polski jest ogromne. Silna i dynamiczna Europa Środkowo-Wschodnia jest w tej chwili nie na rękę wielu państwom” lub stwierdzenie, że Rosja zdecydowanie wzmacnia swoją pozycję i jej wpływy są kompromitujące; albo słowa o tym, iż panoszą się u nas obce służby, starając się rozgrywać polską politykę i osłabiać tych, którzy są dla nich niewygodni – to skandal, prawda? Podobnie jak opinia, że wyzbyliśmy się podstawowego instynktu samozachowawczego. Lub iż „próbuje się narzucić społeczeństwu, że ma być jedna partia, jedna poprawność myślenia”. Uwaga Anny Fotygi, że „całe życie zabiegała o prestiż Polski i nie może patrzeć na to, co się dzieje”, jest też moim odczuciem. Nie wiem dlaczego taki np. Łukasz Warzecha uważa, że A. Fotyga jest mało inteligentna, niekompetentna. Wielokrotnie wykpiwał działania Sikorskiego. Jego poprzedniczka precyzuje, że obecny szef MSZ jest niestabilny emocjonalnie, że brak mu wiedzy i pracowitości. Niezwykle trafnie. To A. Fotyga powinna zrobić go ambasadorem na Madagaskarze, a nie odwrotnie. Samodzielnemu przecież publicyście radzę uważnie przeczytać wspomniany wywiad. A w ogóle powinien się wstydzić, że dołącza do stada zatrudnionego w przemyśle nienawiści. To co się dzieje wokół A. Fotygi, przypomina mi, mimo wszystkich różnic, wdeptanie w ziemię niewygodnego śp. wicemarszałka Kerna. Tak, panie Warzecha.

Decydenci

Nie mogę oderwać się od tematu, ryzykując powtarzanie się. Ale właśnie trzej druhowie: Sarkozy, Miedwiediew i Merkel zorganizowali spotkanie nt. „nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego”. To jest jedynie istotny Trójkąt Europejski – aspirant. A nie jakiś trzeciorzędny, pozorowany, weimarski. Być może rodzi się nam Eurorosja. Ustalenia tego spotkania zostaną zakomunikowane Komorowskiemu w terminie późniejszym. Z pewnością je podżyruje. Podobnie rząd podżyrowuje kretyńskie oświadczenia Rasmussena (na pokrewny temat), formułowane oczywiście z pełnym błogosławieństwem Obamy. W Moskwie mówi się już otwarcie: odtąd nic bez nas. Tak podrzędne państwo jak RPRL wspomniane ustalenia architektów przyszłego Nowego Ładu z pewnością usatysfakcjonują. Mamy wszak rząd znający swe miejsce. Postawa na baczność, ręce po szwach. To jest ideał.

Potknięcie, wyjątkowe

Określenie „prawdziwi Polacy” miało w 1981 r. specyficzny, wielce niesympatyczny wydźwięk. Jarosław Kaczyński dobrze to pamięta. Był zawsze po zupełnie innej stronie niż ci, którzy skonstruowali to określenie. Imputowanie mu dziś tych słów jest wyjątkową nikczemnością. „Rzeczpospolita” wytknęła ul. Czerskiej oraz T. Wołkowi, który to określenie 10 razy powtórzył, „manipulację”. Atoli Wołek, który „psuje polskie dziennikarstwo”, jest ulubionym gościem na łamach tej gazety. A nazwanie organu Michnika „poważną gazetą” to czarny humor pierwszej klasy. Miałkie, letnie krytyki wywołują miałkie efekty. Ale w tym miałkim moralnie klimacie „Rz” odnajduje się dobrze. Właściwie udaje, że go nie dostrzega, że polska rzeczywistość medialna jest OK. Ot, od czasu do czasu coś jest trochę nie całkiem tak. Wyjątkowo, oczywiście. PS. Pani przewodząca Radzie Etyki Mediów otrzymała jakiś medal czy też inny honor. To już wyższa szkoła orwellizmu.

Rośnie w siłę

„Czy demokracja w Polsce jest zagrożona?” – pyta jeden z reżimowych dziennikarzy. Odpowiadam: ależ skąd, takie sugestie to wyłącznie frustracja, kompleksy i fobie przepojonych nienawiścią. Od czasów rządów PZPR demokracja nie miała się u nas tak dobrze jak dzisiaj.

Chorzy

Marcin Król, o którym niedawno pisałem, bredzi, iż J. Kaczyńskiego należy postawić przed Trybunałem Stanu za to, co mówił przed Pałacem. Zgoła wszędzie odbywają się publiczne demonstracje przeciw rządzącym (w Hiszpanii czy Włoszech gromadziły do miliona ludzi broniących wartości chrześcijańskich), a w ich trakcie przedstawiciele opozycji nie milczą. Marcin Król to dziś wzorcowy reprezentant paranoicznej (jeśli nie obłąkanej) kasty pseudoautorytetów. Skrajnym przejawem tej choroby jest sugerowanie, że to manifestujący żałobę, a nie szydzący z krzyża, religii i zmarłych motłoch prezentują proto-faszyzm. Ten monstrualny idiotyzm oparto na obecności pochodni. To one, a nie fizyczne ataki na niesłusznych ludzi są zagrożeniem. Groźbą nie jest też nihilizm, na którego szerzenie z pobłażaniem, jeśli nie uznaniem patrzy obecny reżim. Informuję, że to właśnie rozkwit nihilizmu, oportunizmu, głupota, tępota, tchórzostwo i brak wrażliwości elit wielce przyczyniły się do upadku Republiki Weimarskiej. Głupota. A my mamy dziś całe kopy Marcinów Królów.

Miałkość

Są ważniejsze kwestie niż osobowość publicysty. Ale I. Janke to – mimo swej internetowej aktywności – klasyczny przykład dziennikarstwa miałkiego (dwa razy używam dziś tego słowa). I potwierdzenie znanego faktu, iż publicysta tego typu, unikający stwierdzeń: tak–nie, operujący stylem „ale z drugiej strony...”, prędzej czy później stanie się częścią dominującego establishmentu. Zresztą dotyczy to nie tylko publicystów. PS. Notkę napisałem jeszcze przed uwagami Jankego na nasz temat. Skrajnie nierzetelnymi zresztą.

Odmiennie

W Ameryce mawiają „trzeba przetrzymać Obamę”. My musimy przetrzymać wiadomo kogo. Tyle że Amerykanie reagują alergicznie na wieści, że w świecie, Europie Obama jest chwalony. Wiedzą, że za granicą chwali się na ogół tych prezydentów USA, którzy są słabi, swego kraju nie wzmacniają. A u nas wieści, że Tuska chwalą za granicą, wita zbiorowe mlaskanie z zachwytu. Taka różnica.

Godny sztab

Doradca B. Komorowskiego ds. historii ruchu komunistycznego i dziedzictwa totalitarnego tow. Tomasz Nałęcz wypowiada się w stylu coraz bardziej pasującym do nowej siły przewodniej. – PiS podjął awanturę ubliżającą krzyżowi, by zohydzić B. Komorowskiemu Pałac Prezydencki – zauważył. Zapewne natychmiastowe wydanie wrogowi religii przez władze miejskie zezwolenia na nocną awanturę, choć zastrzegł się, że nie gwarantuje jej pokojowego charakteru, miało na celu poszanowanie krzyża. Prezydent z PO powołał jako doradców pół b. Unii Wolności. T. Mazowiecki ma doradzać strategicznie, jak się utrwala monopol władzy. Razi jednak brak wśród nominatów Kuby Wojewódzkiego (doradca ds. kultury) czy też gen. Dukaczewskiego (ds. bezpieczeństwa narodowego). Ekipa ta jest uzupełniona doradcą ds. obecnie trendy. R. Kuźniar będzie dokształcał prezydenta w antyamerykanizmie (jeszcze większym). Natomiast wszystkich doradców ds. zbliżania się z Putinem zgromadził w swym ministerstwie Sikorski.

Wrócę...

Do książki Agnieszki Kołakowskiej jak najbardziej wrócę. Trudno się opanować, gdy „Rzeczpospolita” prezentuje z wielką pompą Lennona, postać symbolizującą początek degrengolady naszej cywilizacji. A pani Hollender ćwierkocze ze Stonem i zachwyca się „zaangażowanymi” filmami. Gdy obecny rząd popiera Kartę Zniewalających Nonsensów UE. A liczni komentatorzy niemalże opiewają islamskich terrorystów. Takie eseje tego zbioru jak „Imagine”, „Przemysł strachu”, „Troskliwa lewica”, „Brygady Poprawności Politycznej”, „Nos, pięść, brzytwa – i tolerancja”, „J.F. Revel o komunizmie i antykomunizmie”, „Po co nam traktat lizboński” czy też „O przyczynach terroryzmu” (tekst zamówiony przez „Tygodnik Powszechny”, który następnie odmówił jego druku) to prawdziwe perełki. Gdyby toczyły się u nas prawdziwe debaty, stałyby się wręcz sławne.

Wielka Lady

Najwybitniejszy premier W. Brytanii XX wieku, baronowa Margaret Thatcher, obchodziła 85. urodziny. Niestety, nie na Downing St. 10, gdzie kompromitująco późno chciał jej oddać honory na hucznej uroczystości D. Cameron (przeziębienie). M. Thatcher odrodziła (uratowała) W. Brytanię. Przywróciła jej prestiż. A także jako pionier prywatyzacji – odmieniła świat. Dysponuję na szczęście, obok innych, fantastyczną książką – powtarzam: książką, a nie hagiografią (Claire Berlinski, „There is No Alternative. Why Margaret Thatcher Matters”) – wydaną zaledwie dwa lata temu. Zawiera wiele rewelacji, także w wywiadach z wrogami pani premier. Będę ją wykorzystywał. Bo o mało którym z wielkich polityków naopowiadano tyle łgarstw. Utrwaliły się. W tomie opisana jest też pierwsza kampania wyborcza M. Thatcher jako szefa opozycji. Była to chyba najlepsza kampania, z jaką się zetknąłem. Wiele jej elementów, mimo nastania wieku internetowego, pozostaje aktualne.

Głosząc prawdę

Józef Mackiewicz: „Nie bać się, to już bardzo dużo. Nie bać się przeciwników politycznych ani dyktatorów, ani gawiedzi. Nie bać się, to znaczy spojrzeć z dumą... że się nigdy i przed nikim nie pełzało na brzuchu”.

Jacek Kwieciński

 

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka