Naczelny „Wprost” szczery do bólu – mamy nagrania!
TVN24 to tandeta! Serwują budyń informacyjny i ogłupiają ludzi! – stwierdził Tomasz Lis. – TVN to jest syf! Taki sam jak Polsat! A właściwie Polszmat! Ludzie myślą, że TVN24 jest światowe, a to dziadostwo opakowane w piękne sreberko! – grzmiał się Lis.
– Na początku uwielbiałem stację TVN24, a dziś mnie ona szalenie denerwuje – mówił Lis zaproszony na rozmowę do klubu Zbigniewa Hołdysa w Warszawie. – Kiedyś to był CNN, a dziś to tandeta – mówił Lis. – Na początku była nadzieja na fajną telewizję dla polskiej inteligencji, a dzisiaj to jest guma do żucia i ogłupianie ludzi. I pełna gwarancja, że jak chcesz się dowiedzieć czegoś naprawdę, to nie oglądaj tej stacji, bo to nie ten adres – mówił dziennikarz, który prowadzi w TVP swój autorski program.
Spotkanie miało konwencję rozmowy, w której najpierw Hołdys, a później publiczność zadawali pytania Tomaszowi Lisowi. Muzyk zapytał dziennikarza, czy Polska jest siermiężnym krajem spod znaku swojskiego kotleta mielonego, a nie sushi.
– Problem cywilizacyjny wynikał z tego, że opakowanie w TVN było sto razy lepsze niż w innych telewizjach, ale sorry, przecież to jest syf! Co w dzisiejszym TVN jest do oglądania dla kogoś z IQ powyżej setki? Wymieńcie mi jedną nazwę programu – zwracał się do publiki redaktor naczelny „Wprost”. Gdy ktoś z sali krzyknął „Kuchenne rewolucje”, rozbawił całą widownię. – Jakie? Sorry, ale tego nie oglądam – odparł Lis.
Na spotkaniu z młodą publicznością Tomasz Lis wytykał totalną mizerię programów TVN. – Przecież tego się nie da oglądać – mówił. Wtórował mu Hołdys, który stwierdził, że programy serwowane widzom zamordowały stację intelektualnie. Lis zgodził się ze zdaniem muzyka, że Polakom serwuje się od lat dzień w dzień ten sam budyń.
– Jesteśmy dokładnie na diecie budyniowej. Co gorsza, jeszcze ludzie mają przekonanie, że to jest światowe. To nie jest światowe. To jest opakowane w piękne sreberko dziadostwo. Tu Lis wstał i odegrał umizgi prezenterów z „Tańca z gwiazdami”. – To jest farsa. Gdyby ktoś w naszym towarzystwie w szkole, na uczelni, na ulicy zachował się w ten sposób, to uznalibyśmy że jest kompletnym idiotą, kretynem.
Przeciwstawił polskie gwiazdki telewizyjne tym z USA.
– Inaczej niż w Ameryce, u nas absolutnym standardem jest załgane i pełne hipokryzji mizdrzenie się do widza. Tandetne, wstrętne mizdrzenie się do widza! Niczym nieróżniące się od podlizywania się głupiego prymusa do pani wychowawczyni. To oznacza – nie powiedzieć nic kontrowersyjnego tylko, cały czas robić cały czas srutututu pęczek z drutu – zakończył nagrodzony burzą oklasków Lis.
Maciej Marosz
W kolejnych numerach „Gazety Polskiej Codziennie” ciąg dalszy wynurzeń Lisa.