Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
603
BLOG

Donalda Tuska gazowe gruszki na wierzbie

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 1

Polska nie może czekać na rozwiązanie problemu swojego bezpieczeństwa gazowego aż 25 lat, jak zapowiada PO. Podawanie roku 2035 jako momentu uniezależnienia Polski od rosyjskiego monopolu jest niezwykle pesymistyczne.

Donald Tusk przekonuje dziś Polaków o profesjonalizmie polityków Platformy Obywatelskiej w prowadzeniu międzynarodowych negocjacji. Klęska negocjacji gazowych Donalda Tuska z Władimirem Putinem, w efekcie których Polacy wciąż płacą jedne z najwyższych rachunków za gaz w Europie, to tylko jeden przykład ignorancji tego rządu i nieliczenia się z interesem państwa.

Przesyłanie gazu przez Polskę niemal za darmo

Polsko-rosyjskie negocjacje gazowe sfinalizowane jesienią 2010 r. to wielkie ustępstwo na rzecz Gazpromu. Negocjatorzy PO–PSL zwiększyli ilość sprowadzanego gazu z Rosji po wysokiej cenie, utrzymali niekorzystną formułę cenową do 2022 r., zrzekli się należnych gigantycznych odszkodowań za tranzyt gazu przez terytorium Polski za lata 2006–2009, szacowanych na ponad miliard zł, zrezygnowali z przewagi strony polskiej w organach korporacyjnych spółki EuRoPol Gaz odpowiedzialnej za polski odcinek gazociągu jamalskiego. I „zabetonowali” zysk tej spółki na najbliższe trzy dekady na poziomie absurdalnie niskim. Jeden z negocjatorów, minister Budzanowski, chwalił się, że w negocjacjach ze stroną rosyjską zapewniono zysk dla polskiej spółki na poziomie 21 mln zł do 2045 r. („Nie znam innej spółki w Polsce, która miałaby zagwarantowany zysk na tak długo”). Tymczasem EuRoPol Gaz już po sfinalizowaniu owych negocjacji odnotował stratę 34,5 mln zł. Te liczby warto zestawić z wynikami finansowymi, jakie osiągał EuRoPol Gaz w latach 2000–2005, kiedy jego łączny zysk przekroczył 2 mld zł. Dlaczego rząd doprowadził do tak radykalnego zmniejszenia rentowności spółki, która wcześniej notowała po kilkaset milionów złotych zysku netto rocznie? Zamiast solidnie zarabiać na tranzycie gazu, rząd zafundował nam kieszonkowe. Gazprom przesyła swój gaz przez Polskę niemalże za darmo.

Łamanie polskiego prawa

Skandalem było złożenie przez Waldemara Pawlaka, wicepremiera w rządzie PO–PSL, propozycji dodatkowego przedłużenia kontraktu jamalskiego o kolejne 15 lat, do roku 2037 r. Na szczęście w wyniku krytyki ze strony Jarosława Kaczyńskiego rząd wycofał się we wrześniu 2010 r. z tego pomysłu. Mimo tego niechcianego sukcesu wynik negocjacji jest dla Polski smutny – Rosjanie osiągnęli maksimum korzyści przy minimalnych kosztach. Rząd PO–PSL mógł zmienić formułę cenową w czasie negocjacji w latach 2009–2010, jednakże nawet nie zgłosił takiego postulatu stronie rosyjskiej. Równocześnie zwiększył ilość odbieranego gazu z Rosji, którego cena oparta jest na formule cenowej wymuszonej szantażem Kremla w 2006 r. W sprzyjających okolicznościach na światowym rynku w latach 2009–2010 nie uzyskaliśmy obniżki cen gazu. Załatwili to Brytyjczycy, Niemcy, Włosi, Turcy i inni europejscy klienci Gazpromu. Przypominam te skandaliczne negocjacje również dlatego, że ich efekt, czyli zwiększenie uzależnienia od rosyjskiego dostawcy, stoi w sprzeczności z obecnie obowiązującym prawem w Polsce. Według przepisu Rady Ministrów w sprawie minimalnego poziomu dywersyfikacji dostaw gazu z zagranicy maksymalny udział dostaw z jednego kraju pochodzenia – np. z Rosji – w stosunku do całego importu nie może być wyższy niż 72 proc. w latach 2005–2009 oraz 70 proc. w latach 2010–2014 (rozporządzenie RM z 24.10.2000 r., Dz.U. z 2000 r. nr 95, poz. 1042). Tymczasem według oficjalnych informacji PGNiG w latach 2009–2010 prawie 90 proc. dostaw pochodziło z jednego kierunku i od jednego dostawcy – Gazpromu. Od przeszło dwóch lat PGNiG łamie obowiązujące w kraju rozporządzenie dywersyfikacyjne. Do tej pory nikt z gremium rządowego nie zaprzątał sobie tym głowy.

Gaz z łupków: PO gra pod wybory

Obecny rząd nawet w ocieplaniu stosunków polsko-rosyjskich nie potrafi być konsekwentny. Niedawno w Lubocinie (w gminie Krokowa), gdzie PGNiG wykonuje próbne odwierty gazu łupkowego, premier Tusk zapowiedział, że „będziemy samodzielni, jeśli chodzi o gaz, i to my będziemy mogli dyktować warunki”. To oczywiście zostało skrupulatnie odnotowane przez rosyjskie media jako sugestywne grożenie palcem Kremlowi. Jeśli w kampanii wyborczej premier Donald Tusk potrafi być stanowczy, to dlaczego nie potrafił podczas niedawnych negocjacji polsko-rosyjskiego kontraktu gazowego, realnie obciążającego i tak już mocno zduszoną polską gospodarkę? Znamienne są dwie daty zapowiedziane przez premiera w Lubocinie. Komercyjną eksploatację gazu łupkowego zapowiedział on już w roku 2014, a osiągnięcie niezależności energetycznej przez Polskę w roku 2035.

Jak należy traktować takie deklaracje? Po pierwsze, uruchomienie komercyjnego wydobycia gazu z łupków w ciągu zaledwie trzech lat wydaje się sprzeczne z opinią wiceministra środowiska, głównego geologa kraju Henryka Jezierskiego. W ubiegłym roku zapowiadał on, że eksploatacja komercyjna gazu z łupków to perspektywa 10–15 lat. Jezierski, uzasadniając sprzeciw PO wobec próby wprowadzenia opłat za wydobywany gaz, mówił: „jeszcze mamy dużo czasu”. Teraz Donald Tusk obiecuje gruszki na wierzbie, byle tylko zyskać parę głosów w wyborach. Racjonalne szacunki strony amerykańskiej mówią obecnie, że potrzeba około pięciu lat na uruchomienie komercyjnej eksploatacji złóż.

Wysyłanie takich sprzecznych komunikatów może wprawić w niemałą konsternację. Czy taki dysonans kreuje dobrą atmosferę dla tych strategicznych dla Polski inwestycji? Podawanie daty 2035 r. jako momentu uniezależnienia Polski od rosyjskiego monopolu jest niepoważne i niezwykle pesymistyczne. Polska nie może czekać na rozwiązanie problemu swojego bezpieczeństwa gazowego aż 25 lat! W kontekście rosyjskiego monopolu na dostawy gazu do Polski i szansy, jakiej upatrujemy w wydobyciu gazu łupkowego, niepokojące są pogłoski, że co piąta koncesja na poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce jest faktycznie w rękach rosyjskich firm. Nawet jeśli są to pogłoski nieprawdziwe, konieczne jest takie znowelizowanie trybu udzielania koncesji, by po pierwsze, firmy ubiegające się o nie musiały wykazać swoje kompetencje i możliwości finansowe. Po drugie, żeby była możliwość ich oceny pod względem bezpieczeństwa państwa. A po trzecie, obrót koncesjami musi się odbywać za pośrednictwem Skarbu Państwa. To nie są wygórowane warunki. Pokrętne tłumaczenia ministra Jezierskiego jedynie zaciemniają tę sprawę.

Zachęcanie do korupcji

Rzekoma troska premiera Tuska o korzyści dla Polski z wydobycia gazu łupkowego wydaje się bardziej nacechowana potrzebami reklamy w kampanii wyborczej niż faktyczną dbałością o polską rację stanu. Świadczy o tym zachowanie premiera i jego partii przy okazji niedawno uchwalanej w Sejmie nowelizacji ustawy Prawo górnicze i geologiczne. Klub Prawa i Sprawiedliwości w kwietniu 2011 r. złożył poprawkę do ustawy polegającą na tym, że ustanawia się minimalny 40-proc. udział w zyskach ze sprzedaży gazu łupkowego dla Skarbu Państwa. Projekt opierał się na regulacjach prawnych obowiązujących np. w Norwegii i USA. Poprawka ta została odrzucona przez jednomyślnie głosującą koalicję rządową PO–PSL, w tym osobiście przez… Donalda Tuska. Obowiązujące obecnie zasady ustalania wysokości opłat za wydobycie gazu są nieprzejrzyste i zachęcają do korupcji. Kilku urzędników Ministerstwa Środowiska może przy zielonym stoliku dowolnie ustalać wysokość opłat pobieranych od międzynarodowych koncernów za wydobycie miliardów metrów sześciennych gazu łupkowego. Zgodnie z wewnętrznymi regulacjami ministra środowiska, nieznanymi szerzej opinii publicznej, opłaty za wydobycie gazu ziemnego w Polsce wynoszą 1 proc. wartości użytkowej złoża i mają charakter jednorazowy przy podpisywaniu umowy o użytkowanie górnicze. Ten patologiczny stan chciało zmienić Prawo i Sprawiedliwość, jednak w Sejmie premier kategorycznie opowiedział się przeciwko ustaleniu jasnych i jednakowych zasad dla wszystkich inwestorów chcących wydobywać w Polsce gaz z łupków. To oczywiście nie przeszkadza premierowi zapowiadać teraz, że rząd zamierza rozpocząć prace nad takim właśnie mechanizmem prawno-podatkowym dla tego gazu. Na tle wieży wiertniczej w Lubocinie zapowiedzi te wyglądają wyjątkowo atrakcyjnie, tylko dlaczego nie materializują się w konkretnych, wdrażanych rozwiązaniach? Składanie kolejnych niemożliwych do spełnienia obietnic nic nie kosztuje.

Troska o narodowe zasoby gazu z łupków

Dla porównania możemy zaobserwować, w jaki sposób o cenne narodowe zasoby gazu łupkowego troszczą się Amerykanie. W sierpniu br. na polecenie prezydenta Obamy komitet doradców i ekspertów przedstawił listę zaleceń dla firm prowadzących wydobycie, by ułatwić już prowadzone i planowane prace wydobywcze. Dzięki eksploatacji łupków spadły ceny gazu w USA oraz praktycznie skończył się amerykański import tego surowca. Prawo i Sprawiedliwość ma gotowy projekt ustawy o „zasadach wykonywania prawa własności górniczej przez Skarb Państwa w zakresie wydobycia węglowodorów”. Projekt będzie niezwłocznie zgłoszony przez PiS w nowym Sejmie. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości my sami będziemy mogli powiedzieć, że polski rząd z determinacją i konsekwencją robi wszystko, by zapewnić optymalne warunki dla rozwoju tej strategicznej gałęzi przemysłu w Polsce z korzyścią dla nas wszystkich. Ale z pewnością nie będzie to rząd Donalda Tuska.

Piotr Naimski

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka