Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
735
BLOG

ZYZIU NA KONIU HYZIU

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 3

Jak zawsze przed wyborami czytelnicy „Gazety Wyborczej” donoszą masowo swojej redakcji o treści kazań niepoprawnych księży. Grozę budzi to, że naruszanie zasady apolityczności w kościołach zdarza się coraz częściej. Pojawiły się liczne przypadki duchownych, którzy nie potrafią obiektywnie zachować jednakowego dystansu do Nergala i Świętych Pańskich. Liczba donosów z jednej strony dobrze świadczy o czujności czytelników „GW”. Z drugiej jednak niepokoi. Wychodzi na to, że mimo czytania licznych artykułów Magdaleny Środy masowo chodzą oni na msze. Znaczy się Nergalowi świeczkę, ale i Panu Bogu ogarek. Zamiast podjąć walkę na wzór dawnego pisma Komsomołu „Junyje Biezbożniki”, koniunkturalnie donoszą obu stronom i czekają na wynik bitwy, by przyłączyć się do zwycięzcy. Ciekawe, kto ich tego nauczył?

W Świętokrzyskiem do Senatu kandyduje czołowy postkomunistyczny (z braku laku) intelektualista prof. Kazimierz Kik. Na razie wyprzedza głównie kandydata Kozę, ale sporo przed nim jest kandydat Słoń. Natomiast nieporównywalnie bardziej popularna od profesora jest kandydatka Bożentyna Pałka, autorka hasła „Warzywa, owoce i ruch, a będziesz zdrów”. Znaczy się, nawet jeśli Kik pokona Kozę i Słonia, to oberwie ruchliwą Pałką. Przy okazji polecam hasło kandydatki Pałki uwadze kibiców Ruchu Chorzów.

Jeśli nie dostanę jakiejś nagrody od feministek, może być imienia Narcyzy Żmichowskiej, ewentualnie jakiegoś innego feministycznego brzydala, to będzie to niewyobrażalny skandal. Owe rzekome bojowniczki za osiągnięcie uznały niedawno wywalczenie dla kobiet parytetu 35 proc. na listach wyborczych. Tymczasem ja, jako szef działu opinie „Gazety Polskiej Codziennie”, przydzieliłem kobietom 50 proc. stałych felietonów. Byłoby możliwe coś takiego w „Gazecie Wyborczej” albo „Polityce”? Nigdy! Tam dominują męskie szowinistyczne świnie. Baby mogą ewentualnie wyżywać się w pośledniejszych gatunkach dziennikarskich. Ale prestiżowy felieton jest (z niewielkimi wyjątkami) dla samców. A w „Codziennej” panoszą się takie na całego. Żeby to jeszcze jakieś normalne baby były. Ale to same takie, że bez kija nie podchodź: Teresa Bochwic, Anita Gargas, Katarzyna Hejke, Joanna Lichocka, Ewa Stankiewicz. Normalny facet na widok takiej woli nie otwierać gęby, bo czuje, że może pogryźć.

Jak relacjonują bywalcy biura poselskiego Rafała Grupińskiego z PO, aż przyjemnie było słuchać, jak ów krytyk literacki, guru pisma „Czas Kultury”, posługuje się piękną polszczyzną na wieść o dokonaniach kiboli Lecha oczekujących na Tuskobus w kolejnych miastach. Dominowały w owej literackiej mowie słowa na literę „k”. Relacje zarówno ze sztabu wyborczego PO, jak i z kancelarii premiera wskazują, iż odpowiedzią na kolejne powitania Tuska w mniejszych i większych miasteczkach była chaotyczna improwizacja. Garniturowcy z „Warszawki” nie mieli scenariusza na tę okazję. W podręcznikach PR o kibolach nie było.

Zanim Tuskobus wyruszył w Polskę, Piotr Zaremba na WPolityce.pl popełnił jakże przewidujący artykuł o tym, jak strasznym obciążeniem dla PiS jest obrona kiboli. Skrytykował przy tej okazji Beatę Kempę za to, iż poręczyła za Piotra Staruchowicza. Zaliczył ją do „egzaltowanych jednostek”, które uległy ideologii „Gazety Polskiej Codziennie”. A owa egzaltacja okazała się szkodliwa, bo pani poseł musiała bronić się w telewizorze przed zarzutami Tomasza Lisa. Zmartwię Zarembę. Takich poręczających egzaltowanych jednostek było więcej. A mianowicie Zofia i Zbigniew Romaszewscy, Joanna i Andrzej Gwiazdowie, ks. Jarosław Wąsowicz, prof. Andrzej Waśko, Ewa Stankiewicz, Jan Pospieszalski, Ryszard Czarnecki, Tomasz Kaczmarek, posłowie Anna Sikora, Andrzej Dera i Stanisław Pięta, rzecz jasna o Katarzynie Hejke, Tomaszu Sakiewiczu czy niżej podpisanym nie wspominając, bo to rozumie się samo przez się. Zbiorowa, niedojrzała, naiwna egzaltacja. Amok niepragmatycznych naiwniaków, którzy wbrew PR-owi nie zgadzają się na to, by autor najsłynniejszego antyrządowego hasła był katowany w radiowozie. Kiedy Zbigniew Romaszewski powiedział głośno, że „Staruch” został pobity, usłyszałem głosy sprzeciwu Jerzego Jachowicza, Bronisława Wildsteina czy dra Adama Bodnara. Głosu Piotra Zaremby jakoś zabrakło. Nie wątpię, że dla niego „Staruch” pobity został albo i nie został. Dotkliwie i niedotkliwie. W każdym razie niezwykle błyskotliwy intelekt podpowiedział Zarembie, że lepiej w takiej nieestetycznej sprawie siedzieć cicho. Dla jasności: po ukazaniu się niniejszej rubryki skorzystaj Piotrze z okazji, aby siedzieć cicho.

Joanna Kluzik-Rostkowska napisała, że sztabowcy PiS jeszcze pożałują obecnej kampanii z młodymi dziewczynami, bo „po 9 października przyjdzie 10 października. Kolejna »miesięcznica« katastrofy i dzień, w którym Jarosław Kaczyński przestanie się liczyć z waszymi sugestiami”. No i co powiecie o kontakcie z rzeczywistością tej pani? Po 10 kwietnia poznałem sporo dwudziestoparolatków, dla których Smoleńsk stał się motywacją do ideowego zaangażowania w sprawy Polski. Naprawdę, tak wielu ideowych młodych niekarierowiczów bardzo dawno po naszej stronie nie było. Stworzyli własne środowiska i jak to bywa z młodymi, zawiązały się przy tej okazji miłości i przyjaźnie. Oraz klimaty wielce rozrywkowe. Obciachowych lemingów, powtarzających medialny bełkot, w szczególności o Smoleńsku, nikt tam nie chce. Po co marnować czas na kontakty z ludźmi nie na poziomie? Ze słów Kluzik bije samozadowolenie. Myśli, że jest znakomitym, bo cynicznym, politykiem. Nie jest. Cynik musi być inteligentny. Rozumieć rzeczywistość dookoła. Kluzik straciła z nią kontakt. Nie potrafi dostrzec, że dla tych dwudziestoparolatków jej bezideowość jest obciachowym, prymitywnym buractwem. A ona sama mentalnym starym pudłem z medialnego śmietnika. I to, zachowując obiektywizm dziennikarski, niestety bez ładnej buzi.

Michał Szułdrzyński z „Rz”, czyli taka pismakowa wersja Kluzikowej, o dziennikarzach „Codziennej”: „Zachęcając Rymkiewicza do radykalnych politycznych wypowiedzi (…), powinni zadać sobie pytanie, kto weźmie odpowiedzialność za słowa poety, jeśli ktoś posłucha go i chwyci za broń”. I dalej: „To polityczny tabloid, który – jak każdy brukowiec (…)”. Pytanie, kto weźmie na siebie odpowiedzialność, jeśli ktoś po lekturze głupot Szułdrzyńskiego chwyci za brukowiec. 

Piotr Lisiewicz

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka