Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
1432
BLOG

ZYZIU NA KONIU HYZIU

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 3

Jeden z dowcipów krążących w narodzie. Siostra z Londynu dzwoni do brata. – Cześć Michał, co tam u was w Polsce słychać? – Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. – Zacznij od złej. – Mama chora, dom zajął komornik, mój zakład upadł, babcia umarła, bo nie miała na leki, sąsiad się powiesił po stracie pracy, zamknęli szkołę. Ania nie chodzi więc do szkoły, bo nie ma pieniędzy na dojazdy. Wojtkowi odmówili chemioterapii, więc szykuje się kolejny pogrzeb... – A dobra? – Na szczęście to PO jest u władzy, a nie PiS!

Nareszcie! Dzięki badaniom na fokach i jaszczurkach tygodnik „Polityka” ustalił, skąd biorą się kibole. Jak wyjaśnił na jej łamach dr Michał Bilewicz, psycholog społeczny i publicysta „Krytyki Politycznej” – z braku baby. Kibole pochodzą głównie „z niedużych miast bądź blokowisk na obrzeżach wielkich aglomeracji, gdzie jest mnóstwo samotnych mężczyzn, bo dziewczęta wyjechały na studia albo do pracy w dużym mieście”. Nic nie przekręciłem: zdaniem pana „dr” dziewczęta z blokowisk wyjeżdżają do... dużego miasta. A w społecznościach, w których za mało jest kobiet, „swoje interesy wyraża się w sposób agresywny”, co potwierdzają badania na fokach i jaszczurkach. Pogrzebałem trochę w statystykach GUS. Wynika z nich, że w Warszawie mieszka o 140 tys. więcej kobiet niż mężczyzn. A w Łodzi o 90 tys. Wniosek z tego, że kibice Legii i Polonii oraz ŁKS-u i Widzewa są najspokojniejsi w Polsce, bo „foczek” mają od cholery i ciut ciut. Michnik, odp... się od „Starucha”!

Istnieniu kibolstwa winna jest też według rozmówcy „Polityki” szkoła, bo szerzy wartości „narodowo-patriotyczne”, a nie „krytyczno-patriotyczne”. „Dajmy więcej Słonimskiego, a mniej Sienkiewicza; więcej Narutowicza, a mniej Chrobrego” – postuluje psycholog. Że Chrobry i Sienkiewicz muszą z programu szkolnego wylecieć, to jasne. Pranie Szwabów, Ruskich i wszelkich innych bardziej światłych od Polaczków nacji to nietolerancja. Agresji polskich faszystów pod Beresteczkiem i Chocimiem mówimy nie! Ale z Narutowiczem i Słonimskim też jest ten problem. Wprawdzie pierwszego zabił endecki fanatyk, a drugi z narodowcami bił się felietonowo. Ale obaj byli piłsudczykami, a to – z deszczu pod rynnę. Marszałek na obcych wygadywał tak, że kibolom znowu się spodoba: „Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym”. Znaczy się „Polityce” zostaje tylko pół życiorysu Słonimskiego. To po 1945 r., gdy pisał wiersz o Bierucie, PPS zarzucał sojusz z „półfaszystami”, a potem zreflektował się i został nauczycielem Adama Michnika. O reszcie jego życia, podobnie jak o faszyście Chrobrym, lepiej w szkołach cicho sza. Bo z opowieści walkach o Grody Czerwieńskie wyrosnąć może cały zastęp „Litarów” i „Staruchów”.

„Andrzej Drawicz o łagodności baranka, ale twarzy Mefista, i jego zastępcy: wielki Lew Rywin, uważany przez wielu za wszechpotężnego mafioso tej firmy, i jeszcze potężniejszy (choć już tylko z wyglądu) Jan Dworak” – tak o szefie Radiokomitetu z czasów rządu Mazowieckiego i jego dwóch wspaniałych zastępcach pisała w 1991 r. w „Gazecie Wyborczej” Anna Bikont. Drawicz okazał się potem być zarejestrowany przez SB jako TW „Kowalski” i TW „Zbigniew”. Rywin – jako TW „Eden”. Dziś na pierwszej linii został tylko Dworak. I przywraca najwyższe standardy medialne z czasów, gdy w rządzie Mazowieckiego MSW kierował Czesław Kiszczak.

Kiedy Dworak przestał zasiadać w Radiokomitecie, został kierownikiem Biura Prasowego Unii Demokratycznej. Dziś jako szef KRRiT stara się, by media stanowiły jedno wielkie Biuro Prasowe Unii Demokratycznej.Wiecznie żywej. 

Marcin Wojciechowski napisał w „GW” tekst przełomowy w polskiej publicystyce. Obozy, w których więziono Żołnierzy Wyklętych, to były „polskie obozy koncentracyjne”! Bo przecież istniało państwo polskie, „niesuwerenne, ale jednak państwo”. A zbrodni dokonywali ludzie „utożsamiający się z Polską, mający polskie dokumenty, nazwiska, mówiący po polsku”. Dlatego „najwyższy czas mieć odwagę to przyznać, a nie stroić się wiecznie w piórka ofiar”. No i jak się Państwu podoba? Pora przeprosić Europę i „GW” za polskich zbrodniarzy – Bieruta, Rokossowskiego i Stefana Michnika! Jak bardzo się pokajamy, to Putin, Merkel i Adam Michnik nam wybaczą.

 

Jeden argument Wojciechowskiego wydaje się całkiem sensowny. Pyta on: jak to tak, że uznajemy za ważne dyplomy wyższych uczelni z PRL, a nie uznajemy „polskości” mordowania Żołnierzy Wyklętych? Ano, z tymi dyplomami to coś jest na rzeczy. No, może bardziej z doktoratami, habilitacjami, profesurami... Tymi z nauk humanistycznych oczywiście. Inicjatywa Wojciechowskiego wydaje się tu szczególnie cenna, bo podjęta wbrew partykularnym interesom jego gazety. Po postulowanej przez niego merytorycznej weryfikacji dyplomów może ubyć przepytywanych przez nią autorytetów naukowych.


Jeszcze jeden z nowych dowcipów. Minister Joanna Mucha otwiera nowego orlika. Młodzi chłopcy zaczynają mecz, ale kiedy inni biegają, jeden drepcze w miejscu. Pani minister idzie do niego i troskliwie pyta (oczywiście w obecności kamer), czy się dobrze czuje. „Tak” – kiwa głową chłopczyk. „No to czemu nie biegasz jak inni chłopcy?”. „Bo ja jestem bramkarzem, pani minister”.


No i stało się – „Gazeta Polska Codziennie” przestała być tabloidem. Że częste zmiany wyglądają trochę na pijackie odbijanie się od ściany do ściany? „Człowiek trunkowy”, jak mawiali o sobie z dumą bohaterowie Wiecha, potrafi sobie wszystko zracjonalizować. Start tabloidu, choć storpedowany skutecznie przez blokadę telewizyjnych reklam, pozwolił nam pozyskać trochę nowych Czytelników. Połknęli oni bakcyla i już z nami zostaną. Z drugiej strony dla części inteligenckich Czytelników „GP”, tabloid to nie było to. Nowa formuła ma zadowolić jednych i drugich. W „Codziennej” będzie teraz trzy–cztery razy więcej publicystyki. I to takiej, jakiej nie ma nigdzie indziej. Już w pierwszych dniach po zmianach stanęliśmy przed wyborem, czyjego tekstu nie puścić – Ewy Stankiewicz, Krzysztofa Wyszkowskiego czy Jerzego Targalskiego? Bo wszystkie się nie zmieszczą. Padł wniosek, że trzeba zdjąć powstający dopiero tekst redaktora naczelnego, bo pewnie będzie najmniej zaczepny. Okazało się, że było odwrotnie. Zachęcam tych, którzy nie czytali dotąd „Codziennej” systematycznie, by przyjrzeli się jej po zmianach.

 

 

Piotr Lisiewicz

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka