No i Węgry za nami. W Budapeszcie najzabawniejszym przypadkiem byli Węgrzy, którzy myśleli, że sprawią przyjemność Polakom chwaląc… Donalda Tuska. Jak im wytłumaczyć, że akurat ten Polak nie nadaje się do zaprzyjaźnienia? Kiedy przemawiał Viktor Orbán i wymieniał nazwę „Unia Europejska”, Węgrzy masowo wznosili okrzyk „fuj”. I już po chwili Polacy udali się do trzymających podobiznę Tuska gospodarzy. „Fuj” – wyjaśnili rzeczowo.
Praktykant z naszej redakcji dostał zadanie: wyszukać najbardziej charakterystyczne fragmenty oświadczeń stowarzyszenia Sowa, którym kieruje były szef WSI Marek Dukaczewski. Wyszukał. „Dzicz pisowska”, „mali mściwi ludzie”, „polskie społeczeństwo jest w dużej mierze zawistne. Nie lubimy tych, którym się powiodło” – poczytałem sobie wypociny panów z WSI. No tak, im to się akurat powiodło... Było też o poparciu Sowy dla kandydata na prezydenta Komorowskiego. I że decyzji w sprawie telewizji Trwam nie można „traktować jako antykatolickiej kampanii”. Pochwaliłem naszego praktykanta. Dopiero potem skojarzyło mi się, że o dziczy pisowskiej to chyba jednak ktoś inny... No nie, praktykant wszystko pokiełbasił! Zamiast stowarzyszenia Sowa, wyszukał wypowiedzi księdza Sowy! Ale z drugiej strony nie ma co się na niego złościć. Skoro ani ja, ani większość z Państwa nie zauważyła różnicy…
Nie będzie w tym roku rekolekcji PO. Indagowany przeze mnie w tej kwestii mój tajny informator w Platformie wyjaśnił mi, że to Nergal zakazał. III RP to dyktatura celebrytów i PO nie mogła sobie pozwolić na to, by przenieśli oni swoje poparcie na Palikota. Drugi warunek postawiony przez Nergala, to wystąpienie przez Tuska o unieważnienie zawartego przed wyborami ślubu kościelnego. Według naszego informatora Tusk rozmawiał już o tym z arcybiskupem Gocłowskim.
Jeśli mają Państwo wątpliwości, które z gazet i tygodników to putinowsko-tuskowe gadzinówki, polecam użycie papierka lakmusowego. To te, które na swoich okładkach umieściły na rozkaz dobrze odżywionych i obwieszonych złotem biskupów. Gdyż, jak wiadomo, Tusk i jego ferajna to przy księżach niedojadające chudziny. Polski kler jest niebezpieczny – Moskwa wie to od wieków.
No i wydało się, kto jest autorem niniejszej rubryki. Będą Państwo trochę zaskoczeni: Jarosław Kaczyński. Tak przynajmniej twierdzi Igor Miecik z tygodnika „Newsweek”, pół-Rosjanin, niegdyś pracujący dla rosyjskiej telewizji ORT oraz TVN. Redaktor Igor wybrał się naszym pociągiem do Budapesztu. Wykrył w nim niejakiego Jerzego Szarawarego. W rzeczywistości nazywa się on Jerzy Szarwark. Określił go jako „bezrobotnego plastyka z Radomia”. W rzeczywistości jest on z Poznania. Handlował on znaczkami własnej produkcji, upamiętniającymi wyjazd na Węgry. Wedle Miecika posiadał minitransparent, na którym do zakupu znaczków oraz konsumpcji węgierskiego wina namawiał ze zdjęcia… Jarosław Kaczyński. W rzeczywistości… Wszystko zaczęło się w poprzednią sobotę w poznańskiej knajpie Shisha. Niżej podpisany konsumował tam najtańsze piwo o nazwie Luzak za 4,50. Jego łatwo odklejającą się etykietę spontanicznie przykleił sobie na czoło – ale to nie dotyczy tematu. Przybył tam wspomniany artysta Szarwark z moim zdjęciem, na którym to złożyłem własnoręczny podpis nakłaniający do zakupu znaczków. W ramach ekskluzywnego kontraktu reklamowego otrzymałem za to znaczki darmowe – w liczbie dwóch. Jakim cudem Miecik zobaczył na moim zdjęciu Kaczyńskiego, pozostaje jego tajemnicą. Artysta Szarwark stawia hipotezę, że gdyby redaktor Igor konsumował jak inni węgierskie wino, a nie trunki bliższe kulturowo pracownikom ORT, to by cokolwiek widział.
Zamieszczamy na naszych łamach liczne relacje w Węgier, jak było tam pięknie. To wszystko oczywiście kłamstwa, ściema dla naiwnych. Prawda jest taka, że np. redaktor Wojciech Mucha z „Codziennej” w ramach pobytu na Węgrzech po skonsumowaniu butelki wina „Święty Stefan” odwiedził klub dla gejów. Wprawdzie twierdzi, że wszedł tam przypadkowo, a po wyjaśnieniu przez ochroniarza, gdzie trafił, wycofał się w popłochu, ale kto go tam wie?
Ulubiona Maskotka Donalda Tuska w jednej ze swoich znanych z internetu tyrad mówiła: „Panie profesorze, my się będziemy porozumiewali – z łatwością. I oni też będą się porozumiewali – z łatwością”. Obserwacja bełkotu uczestniczek tzw. manify wskazuje, że wy porozumiewacie się z coraz większą trudnością.
Ruszyła na nowo strona Koniec-ITI.pl. Mariusz Walter w mundurze (nie jest to fotomontaż) znów dzielnie salutuje do internautów. To skutek faktu, iż kibic Legii Wojciech Braun zwany „Kelnerem” wygrał z próbującym go zakneblować koncernem. W uzasadnieniu wyroku Sąd Polubowny reklamuje stronę następująco: „Powód porównywany jest do »bogatszego najeźdźcy«, a kibice do »ludzi głębokiej wiary, idei i zasad«, którzy walczą sercem i językiem m.in. poprzez »uświadamianie nieświadomych« (okłamanych przez ITI)… w odniesieniu do Powoda i podmiotów z nim powiązanych, a także członków zarządu Powoda i tych podmiotów używane są określenia »bolszewia« oraz »komuna«”.
Z kolei jeden z kiboli mojego Lecha Poznań postanowił wkręcić dziennikarza lokalnej „GW”. Podał się za rodzica dziecka, oburzonego formami dopingu w czasie zorganizowanego przez Wiarę Lecha turnieju. Dziennikarz chętnie łyknął i zacytował relację świadka. Pewnym zaskoczeniem musiał być dla niego kolejny email: „Chciałem tylko napisać, że wszystko co pisałem od początku było w pełni zmyślone. Ani nie nazywam się Piotrowicz, ani nie mam dziecka, ani nie byłem na żadnym turnieju”.
Skoro już zostałem Jarosławem Kaczyńskim, to drżyjcie działacze PiS. Jak wpadnę w zły humor, to wyrzucę sobie Adama Lipińskiego. A może lepiej Adama Hoffmana? Ziobrystów też bym sobie powywalał, ale sami się wywalili. Zawsze chciałem mieć władzę.
Mobilizujmy się na 9 i 10 kwietnia w Warszawie. Dzwonili do mnie niedawno autorzy pamiętnej wielkiej biało-czerwonej flagi, niesionej przez tłum. Tym razem szykują stumetrową. 9 kwietnia wypada drugi dzień świąt wielkanocnych, ale to nas nie zwalnia z wieczornego przyjścia pod rosyjską ambasadę. Wiem, że to burzy nasz ustalony od lat świąteczny porządek, ale trudno, siła wyższa. Urządzimy im dyngusa aż miło.
Piotr Lisiewicz