Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
2069
BLOG

Granica akademickiej śmiałości

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 6

Komunikat, jaki obywatelom-wyborcom wysyła partia rządząca, brzmi: zaniedbania, niekompetencja, wprowadzanie w błąd opinii publicznej nie dyskwalifikują polityków; nie w systemie III RP.

Co robi racjonalnie myślący obywatel, gdy uświadamia sobie, że wadliwie działają nie tylko poszczególne ogniwa jakiejś sfery życia społecznego, ale że chory jest system? Czy może popiera tego polityka, tę partię, która jest antysystemowa i zarazem ma realny potencjał do zmiany systemu? Nie, racjonalnie myślący obywatel, zwłaszcza z tytułem profesorskim, zachowuje się całkiem inaczej!

Prof. Ewa Nawrocka oburza się

Ostatnimi dniami pewien rozgłos uzyskało wystąpienie prof. Ewy Nawrockiej na konferencji, która odbyła się w kwietniu br. na Uniwersytecie Gdańskim. Cóż takiego pani profesor powiedziała, że nieco poruszone zostało znudzone środowisko akademickie? Nie powiedziała nic nowego ani odkrywczego. Publicznie sformułowała diagnozę o podłej kondycji naszego szkolnictwa wyższego.

Kluczowe jest owo „publicznie”, bo podobne diagnozy tej kondycji można usłyszeć często – ale prawie zawsze w węższym gronie i w trybie nieformalnym. Cóż takiego powiedziała pani profesor, iż jej słowa niektórych ożywiły? Zacytujmy za portalem Wpolityce.pl.

Po pierwsze: „Jest źle, bardzo źle. Z polonistyką, z humanistyką, z nauką, z uniwersytetami, z kondycją duchową społeczeństwa. (…) Będzie jeszcze gorzej. Wszystko toczy się po równi pochyłej. Jesteśmy obolali, oburzeni”.

Po drugie: „Co z tego wynika? Nic. Wielkie, piramidalne, obezwładniające nic”.

Po trzecie: „Ta sytuacja mówi coś o nas samych. (…) Nie warto, na pewno się nie uda, żadne działanie i gadanie nie mają sensu. Nic od nas nie zależy, jakoś to będzie, jakoś się ułoży, najlepiej bez naszego udziału. Może jest jeszcze gorzej. Obezwładniający konformizm czy wręcz zwykłe tchórzostwo, lęk przed wychyleniem się, odsłonięciem, narażeniem się, każdy ma coś do stracenia”.

Pani profesor przywołuje liczne przykłady powszechnie w środowisku akademickich znanych patologii: ocenianie, promowanie lub blokowanie awansu badaczy według kryteriów pozamerytorycznych; ustawione, fikcyjne konkursy na etaty; trzymanie latami na uczelniach kompletnie bezużytecznych wykładowców; profesorowie piszący książki, których nie czytają nawet ich studenci; studenci udający, że studiują i wykładowcy udający, że uczą; powszechne obniżanie standardów maskowane dzięki hurtowemu tworzeniu sprawozdawczych fikcji. Itd. A wszystko za wiedzą i powszechnym przyzwoleniem naszego akademickiego środowiska.

Profesor Nawrocka kończy: „Spójrzmy prawdzie w oczy: w obecnej formie i w obecnej kondycji nie jesteśmy społeczeństwu do niczego potrzebni. Sfrustrowani, wypaleni, bezwolni, zastraszeni, narzekający, niezdolni do solidarności, na pewno nie jesteśmy potrzebni”. I kończy: „Ogłaszam alarm dla uniwersyteckiej społeczności”.

Trafne? Trafne. Fajne? Jasne że fajne. Odważne – wbrew pozorom nie. Już tłumaczę, dlaczego tak uważam.

Polityka, głupcze!

Profesor Nawrocka opisała chory system. System, w którym nastąpiła – użyjmy pochodzącego z lat 90. określenia prof. Jadwigi Staniszkis – funkcjonalizacja patologii. Nie idzie o wadliwość jakiegoś jednego elementu, idzie o cały system akademicki. System, który nie funkcjonuje w próżni, ale jest częścią większej całości. Świat akademickich patologii jest bowiem podsystemem szerszego systemu społeczno-polityczno-prawnego.

Oho, już zrobiłem krok za daleko. Użyłem słowa na uczelniach zakazanego, skalanego: powiedziałem coś o polityczności. A przecież my, uczeni, nie możemy być polityczni, bo jesteśmy tacy neutralni i obiektywni!

Tymczasem jeśli takie diagnozy, takie głosy jak wypowiedź prof. Nawrockiej nie mają pozostać jałowe, potrzebne są dalsze kroki diagnozy.

O trzy kroki za blisko

Ale w dzisiejszej Polsce ani prof. Nawrocka, ani setki innych, mniej lub bardziej wybitnych przedstawicieli świata akademickiego nie są w stanie zrobić kolejnych, racjonalnie się nasuwających kroków.

Krok pierwszy: gdy chory jest system, to i rozwiązań trzeba szukać na poziomie systemowym.

Krok drugi: skoro świat akademicki jest podsystemem systemu społeczno-politycznego, to główne dźwignie zmian znajdują się na poziomie polityki.

Krok trzeci (najboleśniejszy): skoro wśród głównych podmiotów demokratycznej polityki w Polsce jest tylko jedna partia otwarcie przeciwna patologiom systemu władzy, to – jeśli oczekuje się faktycznej zmiany – należy poprzeć tę właśnie partię. Jedyną partię, która nie jest głęboko wrośnięta w blokujące rozwój Polski sieci klientelistyczne, czyli Prawo i Sprawiedliwość.

W tym momencie już widzę, jak w trzewiach moich akademickich koleżanek i kolegów uruchamiają się fizjologiczne odrzucenia. Reakcje wbudowane przez maszynerię propagandową systemu III RP.

Nie, nie wolno Wam, drodzy współakademicy, w ogóle myśleć (nie mówiąc już o publicznej rozmowie) o poparciu Prawa i Sprawiedliwości! Nie wolno poważnie dyskutować z byłym premierem Jarosławem Kaczyńskim, jedynym być może w dzisiejszej Polsce politykiem zdolnym do rzeczowej rozmowy z polskimi profesorami o blokadach rozwoju polskiej nauki i Polski w ogóle.

Instytucjonalizacja nie-odpowiedzialności

W Polsce mamy wybitnych uczonych. Należą do nich ekonomista prof. Jerzy Hausner oraz socjolog prof. Mirosława Marody. Ten pierwszy w latach 2001–2005 był posłem SLD, ministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej oraz wicepremierem. Z kolei prof. Marody jest członkiem-korespondentem Polskiej Akademii Nauk, a niedawno została wiceprezesem PAN. Mamy zatem do czynienia z nieprzeciętnymi przedstawicielami środowiska naukowego. Pod koniec lat 90., prowadząc wspólne badania nad barierami rozwoju Polski, zaproponowali oni koncepcję zjawiska „instytucjonalizacji nie-odpowiedzialności” jako jednego z głównych mechanizmów podtrzymujących patologie.

W latach rządów Platformy Obywatelskiej zjawisko to nasiliło się w stopniu chyba znacznie większym niż w okresie ekip AWS-u oraz SLD. Oto tylko kilka przykładów.

Ewa Kopacz: niesprawna, co pokazała np. sprawa z lekami refundowanymi, minister zdrowia, publicznie głosząca nieprawdę o solidnym prowadzeniu przez Rosjan śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej – obejmuje urząd marszałka Sejmu.

Cezary Grabarczyk: niesprawny minister infrastruktury, odpowiedzialny za bałagan na kolei – zostaje wicemarszałkiem Sejmu.

Marian Janicki, szef Biura Ochrony Rządu, odpowiedzialny za zaniedbania przy zabezpieczaniu wizyty Prezydenta RP w Smoleńsku – awansowany na wyższy stopień generalski.

I nie chodzi przecież – tego nie muszę moim kolegom profesorom przypominać – o te kilka wymienionych osób. Chodzi o komunikat, jaki obywatelom-wyborcom wysyła partia rządząca. Komunikat, który brzmi: zaniedbania, niekompetencja, wprowadzanie w błąd opinii publicznej nie dyskwalifikują polityków; nie w systemie III RP.

Dlaczego przywołałem nazwiska właśnie profesorów Hausnera i Marody? Bo w odróżnieniu od wielu innych badaczy społecznych, którzy płytko lub naiwnie pojmują mechanizmy życia społecznego, autorzy koncepcji instytucjonalizacji nie-odpowiedzialności dobrze rozumieją faktyczne siły sprawcze procesów społecznych. Wiedzą, ale – najwyraźniej – sami nie korzystają ze swojej wiedzy. Dlaczego? Bo konsekwentnie korzystając z własnej teorii, musieliby dojść do wniosków politycznych, które – znów najwyraźniej – nie mieszczą im się w głowach.

Nauczyciel akademicki obywatelem – to już za dużo?

Gdzie przebiega granica akademickiej śmiałości w diagnozowaniu świata? Przypuszczam, że tę granicę wyznacza niezdolność do stanięcia w prawdzie i wykroczenia poza swoją wąsko zdefiniowaną rolę akademicką. Niezdolność do stania się obywatelem. I zapewne nieumiejętność.

Ale dziś, w Polsce, tylko w roli wchodzących do politycznej gry obywateli badacze mogą podważyć system powielającej się tandety intelektualnej.

Andrzej Zybertowicz

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka