Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
866
BLOG

Z marzeń i krwi

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 0

„Kordyan” świadczy, żem jest rycerzem tej nadpowietrznej walki,
która się o narodowość naszą toczy
Juliusz Słowacki, „Kilka słów odpowiedzi na artykuł pana ZK”

„Słowo jest czynu testamentem; czego się nie może czynem dopiąć, to się w słowie testuje, przekazuje; takie tylko słowa są potrzebne i takie tylko zmartwychwstają czynem…”
Cyprian Norwid, „Promethidon”

Romantycy nigdy nie zwątpili w zmartwychwstanie Polski. By przekonać siebie i innych, konstruowali niebotyczne teorie. Mesjanizm Adama Mickiewicza odwoływał się do boskiej sprawiedliwości: Polska, która cierpiała jak Chrystus – musi zmartwychwstać jak Chrystus. Wierząc w najwyższą sprawiedliwość, poeta modlił się jednocześnie o lepszą koniunkturę historyczną: o walkę między zaborcami, albo chociaż o rewolucje w ich krajach. W „Litanii Pielgrzymskiej” prosił:

„O wojnę powszechną za wolność ludów
O broń i orły narodowe
O niepodległość, całość i wolność ojczyzny naszej”.

Słowacki do słowa Polska dodawał pytanie: ale jaka? – przypominając o długu szlachty wobec ludu i o tym, jaka w tym ludzie drzemie siła wciąż nieużywana dla Polski. Jakich mocy potrzeba, by stał się cud jedności?

Stefan Żeromski po klęsce rewolucji liczył już tylko na cud nauki; w zakończeniu „Róży” ukazał działanie potężnej broni, która zabija wrogów, ale także szlachetnego bojowca. A Józef Piłsudski, który „nadpowietrzne” plany romantyków zaczął wcielać w życie – organizował bojówki i uczył Polaków zapomnianych komend wojskowych. Jego maksymą było: romantyzm celów – pozytywizm środków. Mówił i o wyścigu krwi, i o wyścigu pracy, i o wyścigu kultur – o walce na wszystkich frontach.

Polska poetów

Nim odpowiemy, co z testamentu poetów i z planów polityków udało się wcielić w życie w listopadzie 1918 r. – poświęćmy jeszcze kilka chwil uwagi Mickiewiczowi – to w jego dziełach, jak w testamencie, Polska przekazana została pokoleniom. I nie była to tylko kraina pól i zaścianków barwnie odmalowanych w „Panu Tadeuszu”. Mickiewicz nie tylko pisał – także próbował organizować siły polskie i siły dla Polski, czyn uznał za konsekwencję poezji, a poezję, która nie zmienia się w czyn – za jałową. W 1848 r. pod hasłem „za wolność waszą i naszą” organizował Legion Polski we Włoszech, kilka lat później – w Turcji.

Program ujął w „Skład Zasad” łączący ideały demokratyczne, socjalistyczne i chrześcijańskie, co było na tyle nowatorskie, że wywołało ataki i z lewa, i z prawa.

„Skład Zasad

1. Duch chrześcijański, w wierze świętej katolickiej rzymskiej, jawiony czynami wolnymi.
2. Słowo Boże, w Ewangelii zwiastowane, prawem narodów, ojczystym i społecznym.
3. Kościół stróż Słowa.
4. Ojczyzna pole życia Słowu Bożemu na ziemi.
5. Duch polski Ewangelii sługa, ziemia polska ze swym społeczeństwem ciało. Polska zmartwychwstaje w ciele, w którym cierpiała i złożona została w grobie przed laty stu. Polska w osobie wolnej i niepodległej staje i Sławiańszczyźnie dłoń podaje.
6. W Polszcze wolność wszelkiemu wyznawaniu Boga, wszelkiemu obrzędowi i zborowi.
7. Słowo wolne, wolnie objawiane, z owoców przez prawo sądzone.
8. Wszelki z narodu jest obywatelem, wszelki obywatel równy w prawie i przed urzędami.
9. Wszelki urząd obieralny, wolnie dawany, wolnie brany.
10. Izraelowi, bratu starszemu, uszanowanie, braterstwo pomoc na drodze ku jego dobru wiecznemu i doczesnemu. Równe we wszystkim prawo.
11. Towarzyszce żywota, niewieście, braterstwo i obywatelstwo, równe we wszystkim prawo.
12. Każdemu Sławianinowi, zamieszkałemu w Polszcze, braterstwo, obywatelstwo, równe we wszystkim prawo.
13. Każdej rodzinie rola domowa pod opieką gminy. Każdej gminie rola gromadna pod opieką narodu.
14. Wszelka własność szanowana i nietykalnie pod straż urządowi narodowemu oddana.
15. Pomoc polityczna, rodzinna, należna od Polski bratu Czechowi i ludom pobratymczym czeskim, bratu Rusowi i ludom ruskim. Pomoc chrześcijańska wszelkiemu narodowi jako bliźniemu.
Rzym, dnia 29 marca 1848 roku”

Była to najkrótsza konstytucja – bardziej nowoczesna, bardziej dalekowzroczna od tej z 3 maja 1791 r. Tłumacząc na znacznie gorszą prozę dzisiejszych polityków: Polska w granicach przedrozbiorowych, opiekuńcza dla zamieszkałych w niej mniejszości, równouprawnienie kobiet, demokratyczne wybory, własność prywatna gwarantowana i kontrolowana przez struktury wspólnotowe (zatem pomoc, lecz także ingerencja państwa), w tle jakaś – niejasna jeszcze – federacja ludów „pobratymczych” – słowiańskich.

Dalej w federacyjnych koncepcjach poszedł rok młodszy od Mickiewicza Wojciech Bogumił Jastrzębowski, który w przerwach walk o Olszynkę Grochowską, 25 lutego 1831 r. układał projekt „O wiecznym pokoju między narodami”, którego pełny tytuł brzmiał: „Wolne chwile żołnierza polskiego, czyli myśli o wiecznym pokoju między narodami cywilizowanymi”. Projekt składał się z 77 artykułów regulujących życie i prawa przyszłej Europy, główna teza nakazywała: „wszystkie narody europejskie mają się wyrzec swojej wolności i zostać niewolnikami praw, wszyscy monarchowie mają być odtąd tylko stróżami i wykonawcami tychże praw i nie tytułować się inaczej, tylko ojcami narodów”.

Projekt ten nie przypadkiem został opublikowany 3 maja 1831 r. Pozostał nieznany i Europie, i rzecz jasna samym Polakom.

Henryk Sienkiewicz, który pisał ku pokrzepieniu serc, też nawiązywał do idei federacyjnej – zamieniając ją na kartach Trylogii w mit żywiący wyobraźnię pokoleń. Upominał się także o Śląsk.

Następny w szeregu będzie romantyk czynu Józef Piłsudski.

Sztuka tworzy wyobraźnię i politykę narodową

Literatura i sztuka tworzyły wyobraźnię narodową, a tworząc wyobraźnię – tworzyły politykę, dodawały jej skrzydeł i odwagi. Dzięki nim Polska istniała – mimo rozbiorów. Przypominali ją światu i samym Polakom tacy geniusze jak Fryderyk Szopen i Jan Matejko. Tych nazwisk nie trzeba uzasadniać: świat myśląc o Polsce, słyszy melodie Szopena, myśląc o polskiej historii – myśli o niej obrazami Matejki. Ale nasze uznanie należy się także twórcom mniej odświętnym, którzy niejako na co dzień utrwalali Polskę w naszej wyobraźni. Wincenty Pol i Napoleon Orda – jeden w słowach drugi w rysunkach i barwach – tworzyli „Pieśń o ziemi naszej”. Dzięki nim ludzie, którzy nie ruszali się ze swoich miast i miasteczek, wiedzieli, jak wyglądają krajobrazy Ukrainy, zamki Kresów, mroczne jeziora Litwy. A skoro o Kresach mowa, to jak pominąć genialne miniatury Stanisławskiego, jak nie wspomnieć o Leonie Wyczółkowskim, który z takim samym mistrzostwem uświadamiał naszych mieszczuchów o istnieniu Tatr, jak o istnieniu Ukrainy. A Juliusz Kossak i jego rysunki do Trylogii?! A Mohort strzegący naszych Kresów i Berek Joselewicz walczący pod Kockiem? Te obrazy to także punkty polskiego testamentu – w najważniejszym, Norwidowym sensie słowa. To one czyniły oczywistym przekonanie, że Polska musi się odrodzić w granicach przedrozbiorowych, że bez Litwy czy Ukrainy – byłaby tworem kalekim, stanowiącym łatwy łup dla sąsiadów.
 

Gdy w sierpniu 1914 r. polscy strzelcy ruszyli na bój o Niepodległą, od początku towarzyszyła im sztuka. Jakby walczyli w dwóch rzeczywistościach jednocześnie. W tej „nadpowietrznej”, kulturowej, prędzej zresztą zaczęli odnosić zwycięstwa i prędzej wywalczyli Polskę. Dowodzą tego obrazy i pocztówki projektowane przez malarzy, dowodzą pieśni i wiersze. Malując w 1916 r. „Portret Brygadiera Piłsudskiego z Nike”, Jacek Malczewski nie tylko mówił o odniesionym już zwycięstwie. Mówił też o Zwycięzcy. Piłsudskiego kreowały na wodza narodu także rzeźby i medale Konstantego Laszczki, wiersze Mikołaja Biernackiego, opowiadania Juliusza Kaden-Bandrowskiego. Ani Roman Dmowski, ani Wincenty Witos, ani żaden inny konkurent Brygadiera nie mieli szans! Już w 1916 r., przed kryzysem przysięgowym, przed Szczypiornem i przed Magdeburgiem, sztuka przesądziła o zwycięstwie Piłsudskiego.

Prace polskie

Sztuka mogła inspirować prace polskie, mogła być natchnieniem do walk – nie mogła jednak ich zastąpić. Już Juliusz Słowacki w polemice z Zygmuntem Krasińskim wskazał na niechęć między szlachtą i ludem jako na jedną z przyczyn polskich klęsk. To samo choć w inny sposób mówił Wojciech Kossak, pokazując chłopów modlących się przed bitwą pod Maciejowicami, to samo Jan Matejko w obrazie, który stanowił hołd dla waleczności, ale i dla mądrości politycznej Tadeusza Kościuszki.

Sprawa „podniesienia” chłopów z poziomu „ludu” wegetującego poza kulturą, do poziomu kultury, czyli do poziomu narodu, była jednym z ważniejszych zadań dla polityków. Rozumieli to i narodowcy Dmowskiego, i socjaliści Piłsudskiego. Jeśli nawet nie pracowali wspólnie – to niezależnie od siebie, często rywalizując – wykonali niezwykle ważną i trudną pracę. To im – partyjnym „prelegentom”, agitatorom, egzaltowanym nauczycielkom z dworków szlacheckich – polscy chłopi zawdzięczali wiedzę, przyszła Polska – obywateli.

Drugą z prac, które przygotowały rok 1918, była militaryzacja Polaków. Po 1863 r. Polacy – jak zauważył Piłsudski – zapomnieli komend wojskowych. Patriotyzm swój wyrażali głównie w przemówieniach, na pogrzebach dawnych powstańców. Piłsudski dokonał czynu niezwykłego – dlatego niezauważonego i niedocenionego przez historię: przejąwszy kierownictwo w ruchu socjalistycznym przestawił PPS z ideologii internacjonalistycznej na patriotyczną i z programu trade‑unionistycznego, wyczerpującego swoją ambicję w walce o pracę i płacę, w program patriotyczny, stawiający na pierwszym miejscu niepodległość Polski.

Kolejnym etapem było „ubojowienie partii”. Na konferencji Centralnego Komitetu Robotniczego w 1904 r. Piłsudski ogłosił taktykę walki czynnej – na jego polecenie Aleksander Prystor tworzy pierwsze bojówki, które przekształcą się w Organizację Spiskowo-Bojową. W Krakowie powstanie Szkoła Bojowa PPS, a jednym z jej wykładowców będzie sam Piłsudski. W 1906 r. towarzysz „Wiktor” (inny pseudonim: „Romantyk”) występuje z programem ubojowienia partii, co stanie się powodem rozłamu w PPS. Piłsudski stanie na czele Frakcji Rewolucyjnej, zainicjuje tworzenie Kół Milicyjnych PPS, których szkoleniem i działalnością kierował m.in. Kazimierz Sosnkowski. Kursy obejmowały technikę walk ulicznych, posługiwanie się materiałami wybuchowymi, budowanie barykad itp. PPS daje o sobie znać licznymi akcjami – Rogów, Bezdany, to pierwsze od czasów powstania styczniowego bitwy Polaków z zaborcami. Prócz akcji zbrojnych partia przeprowadza manifestacje – np. słynne dwuminutowe demonstracje: rozwinięcie sztandaru, kilka słów przemówienia i równie nagłe zniknięcie. W ten sposób i wylękniony tłum, i własnych aktywistów uczono odwagi.

Na bazie „szóstek” milicyjnych zaczną powstawać pierwsze koła tajnego Związku Walki Czynnej, do którego piłsudczycy wciągną dużo młodzieży studenckiej i rzemieślniczej. To „uobywatelnienie” młodzieży to trzecia z historycznych prac Piłsudskiego. ZWC początkowo był „filią” PPS, potem stał się odrębną strukturą typu wojskowego. Na czele stanął Komendant (wybrano oczywiście Piłsudskiego), który do pomocy miał sztab. Szefem sztabu został reprezentant następnego już pokolenia – Kazimierz Sosnkowski. Komenda ZWC będzie w przyszłości zalążkiem dowództwa I Brygady. W 1910 r. jako jawne przybudówki powstaną Związek Strzelecki we Lwowie i Towarzystwo „Strzelec” w Krakowie. Ich członkowie będą kończyć normalne kursy oficerskie. Piłsudski zakładał bowiem – i często to powtarzał – że zaborcy wyszkolą nam żołnierzy, ale o oficerów musimy zatroszczyć się sami. Na kursach i obozach strzeleckich przeszkolono ok. 5 tys. przyszłych oficerów.

Datą przełomową dla ruchu piłsudczykowskiego będzie 6 stycznia 1914 r. Tego dnia Rada Partyjna PPS zaakceptuje rzucone przez Piłsudskiego hasło „uwojskowienia całej partii”. To już jest inna partia niż w 1892 r.! Paramilitarna PPS stanie się wkrótce trzonem sił walczących o niepodległość: bojowcy partyjni wejdą w skład kadry oficerskiej I Brygady, stworzą Oddział Lotny WP i oddziały milicyjne PPS, od 1915 r. razem z absolwentami kursów oficerskich ZWC będą budować podziemną Polską Organizację Wojskową.

Polska polityków

W przededniu wojny powszechnej, a także podczas jej trwania pojawiają się przeróżne, czasem wręcz dziwaczne pomysły na przyszłą Polskę. Największe szanse ich realizacji mają ci, którzy dysponują siłą – dotychczasowi zaborcy. Wszyscy trzej widzą urządzanie przyszłej Polski jako ciąg dalszy polityki rozbiorowej – tyle że bez rozbiorów – więc i bez konieczności dzielenia się z konkurentami.

Najbardziej radykalny jest projekt rosyjski.

Już 14 sierpnia 1914 ukazuje się odezwa wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza:

„Polacy!
Wybiła godzina, w której przekazane Wam marzenie ojców i dziadów Waszych ziścić się może. Przed półtora wiekiem żywe ciało Polski rozszarpano na kawały, ale dusza jej nie umarła. Żyła ona nadzieją, że nadejdzie godzina zmartwychwstania dla Narodu Polskiego i dla pojednania się braterskiego z Wielką Rosją.

Wojsko rosyjskie niesie Wam błogą wieść owego pojednania. Niechaj się zatrą granice, rozcinające na części Naród Polski. Niechaj Naród Polski połączy się w jedno ciało pod berłem Cesarza Rosyjskiego. Pod berłem tym odrodzi się Polska, swobodna w swej wierze, języku i samorządzie”.

Jak widać, Rosjanie gotowi nam są dać samorząd, tolerować język i religię, ba dołączyć do Kongresówki ziemie zabrane, lecz nie te, które oni sami zabrali, tylko te, które zabrali Niemcy i Austriacy. To mniej, niż mieliśmy przed 1831 r.!

Uzupełnieniem manifestu był tzw. plan Siergieja Sazonowa, przedstawiony w patetycznym przemówieniu 14 września 1914 r. Plan ten mówił o okrojeniu Austrii, część obszarów niemieckich miały dostać Belgia i Holandia, a Polska miała… pozostać prowincją Imperium. Dokładne granice planowanej Polski nie są pewne (po przemówieniu ukazały się dwie różne mapy), podobno miała opierać się na Odrze, za to Rosja miała zagarnąć nie tylko Chełmszczyznę, lecz także Gdańsk i Toruń. Na bardziej radykalnej z map nie tylko Galicja Wschodnia, lecz również Rzeszów i Tarnów miały przypaść Rosji, Polsce za to Wrocław i Szczecin, a nawet wyspa Wolin – co jest zapowiedzią PRL‑u. Na północy granica miałaby przebiegać koło Mińska, oczywiście Mazowieckiego. Po opuszczeniu przez Rosjan Kongresówki plan ten przestał być aktualny. Jak się zdaje, podobną przyszłość dla Polski przewidywała większość białych generałów walczących z bolszewikami.

Wariant bolszewicki był niewiele lepszy. Polska miała być jedną z Republik Rad, miała mieć autonomię językową… i chyba na tym się kończyło. Pojęcie o przewidywanym dla nas terytorium daje fakt, że Tymczasowy Rząd przyszłej Polskiej Republiki Rad (Polrewkom) ogłoszono w Białymstoku, lecz już Tarnopol okazał się stolicą Galicyjskiej Republiki Rad.

Bardziej korzystne były dla Polaków pomysły polityków austriackich i proaustriackich. Obejmowały przyłączenie Kongresówki do Galicji i stworzenie z dualistycznej monarchii – trialistyczną, jakieś Austro-Węgro-Polskę. Zwolennikiem koncepcji, zwanej też „austropolską”, był namiestnik Galicji Michał Bobrzyński. Koncepcja tralistyczna zaczęła wygasać, gdy Austria została skazana na pomoc Niemiec, a większa część Kongresówki zamieniona w gubernię. Władze austriackie bez protestu zaczęły akceptować kolejne poprawki graniczne na rzecz Niemiec.

Niemcy początkowo brały pod uwagę dla Polski dwie możliwości stworzenie z niej osobnego państewka buforowego bądź włączenie jej w większą strukturę. Druga z koncepcji miała kilka wariantów, jeden nawet zdemonizowany i funkcjonujący raczej w plotkach niż w historycznych opracowaniach – pod nazwą Judeopolonii.

W rzeczywistości nazwa brzmiała Osteuropäischer Staatenbund, co można przetłumaczyć jako Federacja Wschodnioeuropejska albo Wschodnioniemiecki Związek Państw. Pomysłodawcami – znów wbrew powszechnemu mniemaniu – nie byli Żydzi z Polski, tylko niemieccy syjoniści, związani z Żydowskim Funduszem Narodowym. Oprócz wykupu ziemi w Palestynie rozpatrywali oni warianty alternatywne i to był jeden z nich. Po wybuchu działań wojennych jeden z liderów syjonistów Max Bodenheimer przedstawił władzom wspomniany projekt, jednocześnie syjoniści założyli Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich („Komitee zur Befreiung der russischen Juden”).

Projekt wschodnioeuropejski był korzystny dla Niemców i Żydów. Niemców wybawiał od kłopotów, jakie mogli stwarzać zbyt silni polscy sąsiedzi domagający się niepodległości, dla Żydów stanowił plan rezerwowy – na wypadek klęski w Palestynie. Jak się zdaje, coś z tego planu pozostało do dziś. Projekt Osteuropy przewidywał stworzenie między Bałtykiem a Morzem Czarnym 20-mln państwa związanego z Niemcami. Twórcy projektu mówili o „zrównoważeniu” żywiołu polskiego (8 mln) przez narody niepolskie Żydów (6 mln), Ukraińców, Białorusinów (po 4 mln), Litwinów, Łotyszów, Estończyków (razem 3,5 mln) i Niemców (1,8), którzy mieli zachować rolę kierowniczą i „przechylać szale wagi”. Projekt obejmował obszar Rosji, sankcjonował więc pruskie zabory. Poznańskie, Pomorze i Śląsk pozostawały w Niemczech – dlatego tylko 8 mln Polaków znalazło się w projekcie nowej Osteuropy.

Zastanawiające jest, że Niemcy najpierw potraktowali ten projekt poważnie, a potem równie szybko zarzucili. Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało kontakty z Bodenheimerem Sztabowi Generalnemu, który serio pomyślał o wznieceniu antyrosyjskiego powstania. Sprawą kierował referent polityczny do spraw wschodnich hr. Bogdan Hutten-Czapski, który polecił przygotować ulotki wzywające Żydów do powstania. Nie jest pewne, czy zostały rozrzucone, w każdym razie Niemcy zrezygnowali z tej inicjatywy, a do rozsadzenia Rosji od środka postanowili użyć bolszewików. Na terenie zaś Europy Środkowej planowano stworzyć kilka marionetkowych, słabych, zależnych od Niemiec państw. Polakom obiecywali dać na tron któregoś z Hohenzollernów pełnej krwi, przebąkiwano też o władcach Saksonii – wszystko to było jednak niewyraźną pieśnią przyszłości. Konkrety polegały na tym, że do Niemiec postanowiono dołączyć Kalisz, a koleje na ziemiach polskich oddać w zarząd Deutsche Reichsbahn.

5 sierpnia 1915 r. Niemcy zajęli Warszawę, 24 sierpnia utworzyli Generalne Gubernatorstwo Warszawskie (Generalgouvernement Warschau). Generalnym gubernatorem mianowany został generał Hans von Beseler. W skład GG weszły gubernie: warszawska, kaliska, płocka, łomżyńska oraz część siedleckiej i piotrkowskiej. Gubernatorstwo trwało aż do ucieczki Beselera, tj. do listopada 1918 r. Analogicznie – na terenach zajętych przez Austrię utworzono bliźniacze generalgubernatorstwo lubelskie.

Po roku zmagań wojennych Austria i Niemcy po raz pierwszy stanęły przed widmem wyczerpania sił. Na konferencji w Pszczynie (październik/listopad 1916 r.) postanowiono sięgnąć po uzupełnienia z ziem polskich – których rezerwy oceniano na ponad 1 mln rekrutów. Ponieważ konwencje nie pozwalały pobierać rekruta z ziem okupowanych, 5 listopada ogłoszono Manifest dwóch cesarzy powołujący do istnienia Królestwo Polskie „z ziem panowaniu rosyjskiemu wydartych”. Cztery dni później Beseler wezwał do tworzenia Polskiej Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht) do walki z Rosją. Dopiero 6 grudnia powołano do istnienia Tymczasową Radę Stanu, organ o charakterze doradczym. Na jej czele stanął Wacław Niemojewski, ziemianin z Kaliskiego, zwierzchnictwo nad wojskiem objął jednak Beseler. Piłsudski otrzymał referat wojska, w geście dobrej woli ujawnił część POW, której defilada w Warszawie zaszokowała Niemców. Wkrótce jednak Komendant przekonał się, iż TRS jest ciałem fikcyjnym, podał się do dymisji, a po sprowokowaniu kryzysu przysięgowego został uwięziony w Magdeburgu. Na marginesie warto zauważyć, że Piłsudski celowo spowodował ów kryzys.

Przewidując klęskę państw centralnych, próbował wszelkimi sposobami wyprowadzić Polskę z tego sojuszu. Gra była niezwykle ryzykowna, ocierała się o zarzut zdrady stanu… Lecz dzięki jego uwięzieniu Polska znalazła się potem w gronie zwycięzców, a nie wśród pokonanych.

Nim przejdziemy do koncepcji polskich, wspomnieć trzeba jeszcze o planie prezydenta Thomasa Woodrow Wilsona. Nie był może zbyt precyzyjny, nie był nawet zbyt mądry, lecz ze względu na pozycję USA liczył się na arenie międzynarodowej.

8 stycznia 1918 r. prezydent Wilson przedstawił w orędziu do Kongresu plan działań, które należałoby jego zdaniem podjąć, by świat po wojnie był sprawiedliwszy i wolny od wojen. Zaproponował 14 punktów, które obejmowały takie sprawy jak jawność porozumień dyplomatycznych, wolność żeglugi, zniesienie barier gospodarczych, redukcję zbrojeń, stworzenie Ligi Narodów. Z rzeczy bardziej konkretnych – oddanie Alzacji i Lotryngii Francji, zapewnienie Serbii dostępu do morza, otwarcie Dardaneli, a w punkcie 13, przedostatnim: „Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą, integralność terytoriów tego państwa ma być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową”. I była.

Omówienie planów i marzeń polskich wypada zacząć od projektu Paderewskiego, który na wzór amerykański chciał stworzyć Stany Zjednoczone Polski. Projekt został przedstawiony prezydentowi Wilsonowi 11 stycznia 1917 r. Polska miała być państwem federacyjnym, zapewniającym pełnię praw swoim obywatelom, a obejmować obszar Rzeczypospolitej przedrozbiorowej z 54 mln ludności. Państwem rządziłby obieralny prezydent, który zarazem byłby królem Polski. W skład państwa wchodziłyby też królestwa: Litwy, Polesia, Halicji i Podola oraz Wołynia. W granicach Polski miałoby się również znaleźć Księstwo Cieszyńskie, Śląsk Opolski i – jak dodał Paderewski w osobnym memoriale dołączonym tego samego dnia – Prusy Wschodnie. Pięć królestw rządzonych przez prezydenta… to już demokratyczne cesarstwo.

Federacjonizm Piłsudskiego

Federacjonizm nie był oczywiście wynalazkiem Piłsudskiego, sięgał tradycji unii polsko-litewskiej (także i unii brzeskiej); w nowszych czasach głosili go członkowie PPS, co jest zasługą „ojca” socjalizmu polskiego Bolesława Limanowskiego, też zresztą człowieka z Kresów, spod Dyneburga. Założony przez niego w 1881 r. „Lud Polski” łączył hasła wyzwolenia narodowego i społecznego z niezbyt wyraźną ideą federacjonizmu spajającego narodowości „w granicach dobrowolnego ciążenia”. Uchwalany pod ideowym dyktatem Limanowskiego „Szkic programu PPS” (1892 r.) domagał się odbudowy samodzielnej Rzeczypospolitej „na zasadzie dobrowolnej federacji”.

Piłsudski, który wychowywał się na Litwie w Zułowie, a potem w zdominowanym przez Polaków Wilnie – właściwie wychowywał się w Rzeczypospolitej federacyjnej. I taką Polskę chciał wskrzesić.

Niepodległa, w granicach przedrozbiorowych, Rzeczpospolita Obojga Narodów – taka była pozytywna strona jego wizji; była też strona negatywna, mroczna: wstręt do ustroju, w którym ludzie są prześladowani z racji swojej narodowości i religii, w którym jednostka skazana jest na życie w kłamstwie i lęku. W wymiarze politycznym przekładało się to na nienawiść do zaborców, zwłaszcza do Rosjan, ale i na poczucie wspólnoty z innymi prześladowanymi narodami, a nawet na swego rodzaju poczucie odpowiedzialności za te narody. Jeśli tego nie rozumiemy – nie zrozumiemy, skąd się wzięła wojna zimowa w obronie Łotwy, skąd wyprawa Kijowska, skąd cały program prometejski. Niestety Piłsudskiemu nie udało się tej – utopijnej widać wizji – wcielić w życie.

Ostatnim przyczółkiem utopii była Litwa Środkowa. Miał to być środkowy kanton federacji, spajający kanton Wielkiego Księstwa z Polską. Państewko to powstało w wyniku „buntu” Lucjana Żeligowskiego, miało własną administrację, Sejm, nawet znaczki pocztowe. Jeszcze w czerwcu 1921 r. za pośrednictwem Anglii Piłsudski przekazał Litwinom propozycję: w zamian za federację gotów był im odstąpić tzw. korytarz łotewski. Kowno jednak wolało wrócić do układów z Niemcami, które obiecały im różnoraką pomoc – rzecz jasna, nie za darmo: szósta część ziemi parcelowanej na Litwie miała przypaść kolonistom niemieckim. Konsekwencje tej kolonizacji nie spędzały Litwinom snu z powiek, ich niechęć do Polski była większa.

20 lutego 1922 r. Sejm Orzekający w Wilnie podjął uchwałę o przyłączeniu Litwy Środkowej do Polski. Stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego wróciła do Rzeczypospolitej, lecz samo Wielkie Księstwo nie powstało.

Program Romana Dmowskiego

Dmowski był nacjonalistą: podmiot państwa stanowił w jego koncepcji naród, w państwie nie mogło być zbyt wielu podmiotów. Dlatego opowiadał się za Polską jednolitą narodowo, a jeśli to nie byłoby możliwe – za taką, której ludność po pewnym czasie uda się spolonizować. Uważając Niemcy za głównego wroga, upatrywał nadzieje dla Polski w ruchu neoslawistycznym, liczył na rozbicie Austrii na kilka państw słowiańskich (i tylko jedno niemieckie), liczył, że zjednoczona choćby pod berłem cara Polska zmusi Rosjan do traktowania Polaków jako partnerów. Nie było więc rzeczą dziwną, że po wybuchu wojny Dmowski poparł manifest Mikołaja Mikołajewicza, a po zajęciu Warszawy przez Niemców wyjechał do Petersburga, gdzie działał w polsko-rosyjskiej komisji opracowującej przyszły status Królestwa. Powoli leczył się ze złudzeń. Ostateczne otrzeźwienie nastąpi już po wyjeździe na Zachód, gdy w lutym 1916 r. złoży na ręce ambasadora Izwolskiego w Paryżu memoriał, w którym wspomni o niepodległości Polski. Reakcja ambasady była łatwa do przewidzenia dla wszystkich, z wyjątkiem Dmowskiego. W 1917 r. został prezesem utworzonego przez siebie w Lozannie Komitetu Narodowego Polskiego. KNP podjął się opieki nad Polakami przebywającymi na terenie państw zachodnich, a także organizacji wojska polskiego we Francji (tzw. Błękitna Armia – od koloru francuskich mundurów). Pierwszym dowódcą był francuski gen. Louis Archinard.

1 Pułk Strzelców walczył od lipca 1918 r. w Szampanii, 1 Dywizja Strzelców Polskich zajęła w połowie października odcinek frontu w Wogezach, w walkach nie zdążyła wziąć udziału. Po zakończeniu działań wojennych i długich pertraktacjach dyplomatycznych z Anglią i Niemcami, nocą 19/20 kwietnia 1919 r. pierwsze oddziały już pod dowództwem gen. Józefa Hallera przybyły do Polski. Przejazd odbywał się bez broni, którą przewożono osobno w zaplombowanych wagonach. Transport trwał od kwietnia do czerwca, objął ok. 58 tys. żołnierzy. Żołnierze Błękitnej Armii wzięli udział w wojnie polsko‑ukraińskiej w Małopolsce Wschodniej, potem w wojnie z bolszewicką Rosją.

Wersal

W 1919 r. Dmowski został głównym delegatem Polski na konferencję pokojową. Przedstawił na niej stosunki narodowościowe i plan przyszłych granic Polski. „Linia Dmowskiego” przebiegała trochę na wschód od ustalonej potem w wojnie z bolszewikami, obejmując m.in. Żytomierz, Kamieniec Podolski i Mińsk Litewski, na północy Litwę z Wilnem i Kownem, Prusy z Olsztynem, ale bez Królewca, także Gdańsk, a na zachodzie Śląsk Opolski. Obszar obejmował 447 tys. km kw., Polacy mieli stanowić na nim 70 proc. ludności. Projekt ten spotkał się z licznymi atakami, zwłaszcza środowisk żydowskich, które były przeciwne osłabieniu Niemiec. W efekcie na Śląsku, Mazurach i Śląsku Cieszyńskim miano przeprowadzić referenda. Podczas obrad w Rydze, uwieńczonych 18 marca 1921 r. traktatem kończącym wojnę z czerwoną Rosją, zdominowana przez endeków delegacja polska zrezygnowała dodatkowo z Mińska. Oficjalnie mówiło się, że Polska nie chce obszarów zamieszkanych przez mniejszości, w istocie chodziło o to, by uniemożliwić piłsudczykom stworzenie kantonu białoruskiego z Mińskiem. Granicę wytyczono 30 km na zachód od miasta. Sowieckiej Ukrainie pozostawiono Żytomierz. Na wschód od nowych granic zostało 1,5 mln Polaków.<

W skrócie

Mówiąc o marzeniach i planach, chcąc nie chcąc, musieliśmy mówić o ich realizacji. Pora umieścić to wszystko w jakichś czasowych ramach. Więc:

Wojna powszechna ludów wybuchła w sierpniu 1914 r. Jeszcze przed wybuchem walk austriacko-rosyjskich żołnierze z kadrówki Piłsudskiego wyruszyli do Królestwa. Oczekiwali na wybuch ogólnonarodowego powstania, Polacy jednak okazali się – jak powiedział Piłsudski – „kamieniem pleśnią pokrytym”. Powstanie nie wybuchło. Strzelcy, przeformowani w Legiony, walczyli u boku Austrii – i chyba dobrze się stało, gdyż teren Kongresówki został „wyzwolony” przez wojska państw centralnych. W 1916 r., jak wspominałem, ogłoszono powstanie Królestwa Polskiego, 22 lipca1917 r. Piłsudski został uwięziony przez Niemców, od 12 września 1917 r. obowiązki zbiorowej głowy Królestwa zaczęła pełnić Rada Regencyjna. Jej rządy nie były traktowane poważnie ani przez Polaków, ani przez Niemców. Gdy widząc zbliżającą się klęskę Niemiec Rada Regencyjna ogłosiła 7 października 1918 r. niepodległość, nikt tego też nie potraktował poważnie.

By nie być gołosłownym, pozwolę sobie na błyskawiczną wyliczankę.

Otóż: dowodem jak Niemcy przejmowali się rządem stworzonego przez siebie królestwa jest traktat brzeski, w którym państwa centralne uznały proklamowaną 22 stycznia Ukraińska Republikę Ludową, przyznały jej Chełmszczyznę, nadto w tajnej klauzuli obiecały wyodrębnić Galicję Wschodnią jako autonomiczny kraj koronny – a to wszystko za milion ton zboża, które URL miała im dostarczyć do końca czerwca 1918 r. Polaków nie tylko nie pytano o zdanie, ale nawet nie zaproszono do Brześcia.

W proteście przeciw temu traktatowi 12 lutego 1918 r. podał się do dymisji rząd Jana Kucharzewskiego (Rada Regencyjna odważyła się tylko na dość grzeczny protest na piśmie). A potem już było z górki. Po prowizorium rządowym Antoniego Ponikowskiego (do 4 kwietnia) powstaje rząd Jana Steczkowskiego, który rządzi aż do 4 września, po nim ma znów być Kucharzewski, lecz nie formuje rządu, tylko robi to, co umie najlepiej: podaje się do dymisji 9 października. 23 tego miesiąca Rada powołuje rząd Józefa Świeżyńskiego, który z kolei próbuje dokonać zamachu stanu i 3 listopada zostaje zdymisjonowany. Przed dymisją w symbolicznym geście powołuje na ministra spraw wojskowych uwięzionego w Magdeburgu Piłsudskiego. Powołane następnie prowizorium Władysława Wróblewskiego kończy działalność po objęciu władzy przez rząd Jędrzeja Moraczewskiego – 18 listopada.

Ten przewrót nie był dziełem przypadku

Tuż przed uwięzieniem 22 lipca 1917 r. Piłsudski powołał tajny Konwent A, którego organizacją zajęli się Bogusław Miedziński, Jędrzej Moraczewski i Tadeusz Kasprzycki. Przewodnictwo Konwentu objął Moraczewski, komendantem głównym POW został Edward Rydz-Śmigły, szefem sztabu Julian Stachiewicz. W skład Konwentu wchodzili także Adam Koc, Julian Poniatowski, Wacław Sieroszewski, Andrzej Strug, Medard Downarowicz, Michał Sokolnicki, Marian Malinowski, Bronisław Ziemięcki, Leon Wasilewski i inni.

Równolegle miał zacząć działać Konwent B, który miał organizować podziemie prawicowe. Z tej inicjatywy jednak nic nie wyszło bądź była aż tak tajna, że do dzisiaj nie znamy szczegółów jej działalności. Gdy zaczęły się chwiać rządy Rady Regencyjnej, Konwent A utworzył nocą z 6 na 7 listopada 1918 r. w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej Ignacego Daszyńskiego. Rząd powstał na terenie rozsypującego się gubernatorstwa austriackiego, poza tym w Lublinie znajdowały się silne oddziały POW dowodzone przez płka Stanisława Burhardta-Bukackiego. Nowy rząd mógł też liczyć na opiekę Milicji Ludowej PPS. Nowy rząd był zdominowany prze działaczy Konwentu i socjalistów:

Rząd objął władzę na terenach, gdzie władzę de facto zaczęły sprawować oddziały POW albo Milicji PPS – w Zagłębiu, w Płockiem, Łomżyńskiem. W programie rządu było jednakże „Państwo polskie, obejmujące sobą wszystkie ziemie, zamieszkałe przez lud polski, z własnym wybrzeżem morskim”.

Program ubojowienia PPS przyniósł po latach owoce.

Przenieśmy się z Lublina do Warszawy

10 listopada 1918 r. do Warszawy przyjeżdża uwolniony z Magdeburga Piłsudski i włącza się w ostatnią fazę działań niepodległościowych. Rozmawia kilkakrotnie z przedstawicielami Rady Regencyjnej i – co chyba ważniejsze – przyjmuje grupę POW-iaków działająca w zrewoltowanym Wehrmachcie. Dowodzi nią Józef Jęczkowiak – podwójny (bo i walczący o Lwów) i podwójnie zapomniany bohater naszych dziejów. Piłsudski wysyła jego grupy, by zajmowały strategicznie ważne punkty, takie jak dworzec czy niemieckie koszary na Ludnej i Mokotowie. Zarazem jednak daje im zalecenie, by nigdzie nie dopuszczały do walnej bitwy. Walka w wymiarze taktycznym zaczyna się jeszcze tej nocy, w wymiarze politycznym – nazajutrz.

W Warszawie było 12 tys. zrewoltowanych wehrmachtowców, wahających się między ucieczką a pacyfikacją miasta, do tego 18 tys. rozhisteryzowanych urzędników niemieckich. W Soldatenracie mieliśmy jednak ok. 30 swoich „radców”, z Janem Marcinkowskim na czele, którzy odpowiednio podgrzewali nastroje i o wszystkim donosili Piłsudskiemu. 11 listopada rano Piłsudski przyszedł na wiec Soldatenratu na Krakowskie Przedmieście i oświadczył rozhisteryzowanym wehrmachtowcom, że... bierze ich pod swoją opiekę i zapewnia im powrót do domów. Napięcie opadło. Jeszcze tego samego dnia odszedł pierwszy pociąg ewakuacyjny. W ciągu tygodnia z Warszawy odjechały 22 takie transporty, wywożąc 26 900 żołnierzy. Z całego kraju ewakuowano w tym czasie 80 tys. Niemców, w tym 55 tys. żołnierzy. Zgodnie z uzgodnionymi z Piłsudskim warunkami, zostawiali oni broń na granicy. Z jednego tylko punktu, z Mławy, odesłano potem do Warszawy 12 tys. karabinów, 420 cekaemów i około 2 mln nabojów. Jeśli istotą manewru jest pokonanie wroga nie walką, ale samą groźbą zniszczenia, Piłsudski wykonał wówczas manewr idealny. Żadna bitwa nie mogła przynieść takiej zdobyczy ani usunąć z naszego terenu tylu wrogów!

I jeszcze, by dokończyć  sprawy polityczne

Jedynym człowiekiem, którego przywództwo wydawało się oczywiste, za którym była legenda więźnia Sybiru i Magdeburga, którego na wodza Polski namaściła już sztuka – był Piłsudski. 11 listopada Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu Naczelne Dowództwo nad Wojskiem Polskim, a trzy dni później całą władzę cywilną. Jego władzę uznali oczywiście buntujący się wcześniej zwolennicy Świeżyńskiego i – co wydaje się oczywiste – ministrowie zorganizowanego przez Konwent Rządu Daszyńskiego.

Józef Piłsudski powołał nowy centralny rząd, który 21 listopada wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu, uzależniając jednak ich przeprowadzenie od postanowień przyszłego Sejmu Ustawodawczego.

Nad reformami rządów Konwentu (bo tak je trzeba nazwać) warto jeszcze chwilę się zatrzymać. Wprowadzono 8-godz. dzień pracy, ale zapowiedziano także ustanowienie praw o ochronie pracy, ubezpieczeniu od bezrobocia, chorób i na starość. Nowy rząd zapowiedział wprowadzenie pod obrady Sejmu sprawy wywłaszczenia wielkiej i średniej własności ziemskiej, oraz upaństwowienia kopalń, salin, przemysłu naftowego, dróg, a także postulat udziału robotników w administracji tych zakładów przemysłowych, które nie zostaną od razu upaństwowione. Rząd wskazał też na konieczność zapewnienia taniej żywności, bazując na organizacjach samorządowych i społecznych.

Program ten warto zapamiętać. Rozładował on społeczne nastroje, wychodząc naprzeciw postulatom buntujących się robotników i odbierając amunicję napływającym z Rosji agitatorom. Polska klasa robotnicza miała otrzymać równie dobre warunki jak w Rosji, tyle że bez rozlewu krwi – no i co najważniejsze: naprawdę.

22 listopada 1918 r. Józef Piłsudski ogłosił się Naczelnikiem Państwa.

O utrwalenie i utrzymanie dopiero co odzyskanej niepodległości przyszło narodowi polskiemu toczyć jeszcze ciężkie boje. Początkowo na wszystkich frontach, z pięcioma wrogami jednocześnie. 27 grudnia 1918 r. wybuchło powstanie wielkopolskie, które przywróciło Rzeczypospolitej Wielkopolskę. W Galicji Wschodniej trwały zacięte walki z Ukraińcami, a na wschodnich kresach Polski oddziały samoobrony walczyły z bolszewikami. Na południu przyszło odpierać napaść Czechów, którzy próbowali zagarnąć całe Księstwo Cieszyńskie. Ponadto trzeba było jeszcze trzech powstań śląskich, by część Górnego Śląska znalazła się w granicach Rzeczypospolitej. I wojna na ziemiach Polski trwała o kilka lat dłużej niż na innych terenach.

Bohdan Urbankowski

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka