Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
6867
BLOG

Wielka gra mafii i rosyjskich specłużb

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 18

„To była wielka gra, prowadzona w sposób wielowymiarowy i operacyjny. Główną postacią tego ciągu wydarzeń nie był wcale Andrzej Lepper, jak się powszechnie zakłada, lecz znany biznesmen Ryszard Krauze”. Tak aferę gruntową w książce „Łańcuch poszlak. Wielka gra mafii i rosyjskich służb specjalnych” opisuje były szef ABW Bogdan Święczkowski.

W krajach demokracji zachodniej książka „Łańcuch poszlak” zatrzęsłaby światem polityki i mediów. Rzadko zdarza się, by odchodzący szefowie służb specjalnych ujawniali kulisy nadzorowanych przez nie operacji. W Polsce wywiad-rzeka z byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego opatrzony nadtytułem „Krauze–Kaczmarek–Lepper–Blida–Kwaśniewski–Drzewiecki–Sobiesiak” jest pomijany milczeniem. Odpowiedź na pytanie „dlaczego?” pojawia się już na pierwszych stronach, gdzie Bogdan Święczkowski opisuje aferę gruntową. Aż się prosi, by zacytować fragmenty.

Czy Lepper był pionkiem Rosjan

„Według pojawiających się hipotez oraz wiedzy, którą w tym zakresie posiadam, w sposób najprawdopodobniej przypadkowy nałożyły się na siebie dwie operacje – jedna była prowadzona przez CBA, w aspekcie korupcji w Ministerstwie Rolnictwa, druga zaś przez rosyjskie służby specjalne w sferze dostaw do polski ropy i gazu. To było właśnie to drugie dno. Sęk jednak w tym, że kierownictwo CBA nie miało pojęcia, iż w sposób niezamierzony weszło w styk z operacją obcego wywiadu” – twierdzi Bogdan Święczkowski, uzasadniając, że Andrzej Lepper był tylko pionkiem w grze. „Ani on, ani funkcjonariusze CBA nie mieli pojęcia, jak potężne siły poruszyli. Karty w grze chcieli rozdawać Rosjanie i to oni usiłowali pociągać za wszystkie sznurki. Jednak nadzwyczajny zbieg okoliczności spowodował w sposób całkowicie niezamierzony, że akcja CBA w Ministerstwie Rolnictwa najprawdopodobniej na długi czas pokrzyżowała ich plany”.

Jak mówi Święczkowski, jest tajemnicą poliszynela, że służby specjalne Federacji Rosyjskiej chcą trzymać łapę na rynku paliwowo-energetycznym we wszystkich krajach, które określają mianem „bliskiej zagranicy”, w tym Polski. „Tzw. polityka surowcowa jest jednym z najważniejszych instrumentów geopolitycznej strategii Rosji i służy uzależnieniu od niej państw sąsiednich, z terenu byłego ZSRR i całego bloku środkowo-europejskiego. To wiemy na pewno. Natomiast w warstwie szczegółowej, tworzącej tło działań rosyjskich służb specjalnych, musimy pozostać w sferze hipotez – jednakowoż i wszelako – bardzo prawdopodobnych.

Najpoważniejsza z wersji odtwarzającej hipotetyczny przebieg wydarzeń mówi, że w okresie tożsamym z aferą gruntową Ryszard Krauze planował debiut giełdowy dwóch swoich spółek: Petrolinvest i Polaqua. Pierwsza z nich działała na rynku paliwowo-energetycznym. Miały wejść na Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie. Hipotetyczny wariant zakłada, że za rozwojem Petrolinvestu mogły stać rosyjskie służby specjalne, osłaniające jej interesy w branży paliwowo-energetycznej i torujące drogę na obszar rynków kapitałowych. Wiele na to wskazuje, że w tym zakresie rosyjskie czynniki wywiadowcze prowadziły zakrojoną na dużą skalę operację. Poprzez wskazaną firmę Rosja mogłaby sobie zagwarantować większość dostaw ropy i gazu do Polski i kontrolować rynek energetyczny”.

Zdaniem byłego szefa ABW, symptomatyczne jest to, że wszystkie osoby podejrzewane o przeciek w aferze gruntowej „później mówiły nieprawdę w zeznaniach złożonych przed organami ścigania karnego”. Jak dowodzi, „w kontekście zebranego materiału dowodowego kłamstwa osób podejrzanych potwierdzały wersję CBA. Należało zadać sobie pytanie, dlaczego mówili nieprawdę? Co chcieli ukryć? Można przyjąć, iż podejrzewani o dokonanie przecieku zamierzali zataić okoliczność swoich kontaktów w momencie poprzedzającym operację CBA. W mojej ocenie wszystkie okoliczności potwierdzają, że przeciek zaistniał na linii: Kaczmarek–Krauze–Woszczerowicz–Lepper. Jest jednak szansa na wyjaśnienie tej sprawy, bo to postępowanie przygotowawcze umorzono i do czasu przedawnienia zawsze może zostać podjęte”.

Jak decyzja Sądu Najwyższego pomogła Kaczmarkowi i Krauzemu

Dopytywany, dlaczego w takim razie Kaczmarek i Krauze nie ponieśli odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, skoro prokuratura wyraźnie stwierdziła, że podawali nieprawdziwe informacje w śledztwie, Bogdan Święczkowski tłumaczy: „Janusz Kaczmarek, Ryszard Krauze oraz pozostali podejrzewani, jednak na dwa pierwsze nazwiska pragnę zwrócić szczególną uwagę, składali zeznania latem 2007 r., a więc bezpośrednio po aferze gruntowej i dokonanym w jej ramach przecieku, co miało miejsce z 5 na 6 lipca. W tym momencie orzecznictwo Sądu Najwyższego jednoznacznie uznawało fakt składania fałszywych zeznań za przestępstwo, nawet przez podejrzanego w innej sprawie. Jak wynika z art. 183 Kodeksu postępowania karnego – świadek w obszarach, które mogłyby go narazić na odpowiedzialność karną, może odmówić odpowiedzi na pytania, ale nie może zeznawać nieprawdy lub kłamać. Afera gruntowa miała miejsce w lipcu, natomiast już kilka miesięcy później Sąd Najwyższy wyraził inne poglądy prawne w zakresie art. 183 kpk. Beneficjentami zmiany byli między innymi Kaczmarek i Krauze. Nowa wykładnia prawa sprawiła, iż prokuratura mogła uznać, że posiadali oni prawo do składania fałszywych zeznań, w obszarach, w których ujawnienie prawdy mogłoby ich narazić na odpowiedzialność karną. (...) W ten sposób Krauze i Kaczmarek, w mojej opinii, uniknęli odpowiedzialności karnej” – podkreślił Święczkowski. Jak dodał, „bliskie sąsiedztwo czasowe pomiędzy aferą gruntową, w ramach której Krauze i Kaczmarek kłamali w składanych przez siebie zeznaniach, a orzeczeniem Sądu Najwyższego zmieniającym poglądy prawne w zakresie traktowania tego rodzaju przestępstw, rzuca się w oczy”. „Jednak czy to coś więcej znaczy? Generalnie mogę powiedzieć jedynie tyle, że z moich osobistych doświadczeń nie wyłania się najlepszy obraz Sądu Najwyższego. Przecież Sąd Najwyższy w 2010 roku prawomocnie wygasił mój mandat poselski stwierdzając m.in., że niektóre prawa obywatelskie prokuratora w stanie spoczynku są ograniczone. Przecież to absurd. Tak się nie orzeka w państwie demokratycznym. Cóż więcej mówić… Według mnie to Białoruś – mówi w książce „Łańcuch poszlak” były szef ABW.

Oligarcha i medycyna

Święczkowski przypomniał, że w przypadku Ryszarda Krauzego „taka dziwnie korzystna dla niego sytuacja w przyszłości się powtórzyła”. „Po raz drugi stał on się beneficjentem zmian w prawie w październiku 2011 r., kiedy głosami koalicji PO-PSL usunięto z Kodeksu spółek handlowych artykuł 585. Rok wcześniej na podstawie tego właśnie przepisu Prokuratura Apelacyjna w Katowicach postawiła mu zarzuty z tytułu działania na szkodę jednej z jego spółek. Akt oskarżenia trafił do sądu. Po nowelizacji wprowadzonej przez Sejm postępowanie wobec Krauzego stało się bezprzedmiotowe i sąd musiał sprawę umorzyć. Przypadek, zbieg okoliczności czy też celowe działanie? To pokazuje, że nie wszyscy są wobec prawa równi. Niektórzy mogliby powiedzieć, że pewnym osobom gwarantuje się nietykalność” – czytamy.

Bogdan Święczkowski twierdzi, że „to, co bardzo tajemnicze w przypadku Krauzego i Kaczmarka, sprowadza się do ich relacji z niezwykle dziwną postacią lekarza Władysława R., specjalisty, od medycyny niekonwencjonalnej”. „Ten człowiek, podobnie jak rosyjskie służby specjalne występuje w tle wydarzeń. Chyba jednak odegrał bezpośrednią rolę w aferze gruntowej. Wizyty Krauzego i Kaczmarka w jego gabinecie czasowo ze sobą korelowały. (...) Tym człowiekiem [lekarzem R. – przyp. red.] już dawno powinien zainteresować się polski kontrwywiad” – uważa.

Kaczmarek i Kulczyk wieczorową porą

Jak podkreśla Święczkowski, Kaczmarek do dzisiaj nie potrafi w przekonujący sposób wyjaśnić, co robił w środku nocy w hotelu Marriott. „Jednak ja tego typu dwuznaczności obserwowałem w jego zachowaniu już wcześniej. (...) Pamiętam, jak pewnego dnia wychodziłem późnym wieczorem z Ministerstwa Sprawiedliwości, kilka miesięcy po fakcie, kiedy szefem resoru został mianowany Zbigniew Ziobro. Wówczas całkowicie niespodziewanie natknąłem się na Jana Kulczyka. Była gdzieś godzina 20 z minutami. Okazało się, że był na spotkaniu z Kaczmarkiem, wówczas prokuratorem krajowym. Powiedzieli mi o tym ochroniarze ministerstwa. Taka niby niewinna sytuacja, a jak wiele może powiedzieć o człowieku. Postać Kulczyka przewijała się wtedy przez kilka śledztw w sprawie różnych przestępstw, postępowania korupcyjnego oraz afery z zatrzymaniem byłego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Gdy w takich okolicznościach wysoki funkcjonariusz prokuratury spotyka się z biznesowym magnatem, to jest to sytuacja co najmniej dwuznaczna. Afera gruntowa pokazała, że niestety nie był to przypadek odosobniony” – czytamy w „Łańcuchu poszlak”.

Anita Gargas

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka